jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

środa, 27 marca 2019

Martwa natura 2018

Moja fascynacja fotografią martwej natury narodziła się nostalgiczną jesienią.

Obfitość owoców i jeszcze letnich kwiatów ... i kłębiących się w głowie refleksji o życiu, urodzie natury i jej nieuchronnym przemijaniu.
Pstrykane kontemplacje.















To taki przerywnik między zaległymi postami (choć to też zeległe).
Miłego dnia

wtorek, 26 marca 2019

Letnia kuchnia 2018 - inauguracja



Odkąd powstałą wyspa w letniej kuchni, ze zlewem, ciepłą wodą i wszelkimi wygodami, życie siedliskowe przeniosło się całkowicie do "bawialni". Letnia kuchnia podbiła moje serce. Jeszcze w październiku robiłam w niej przetwory, choć wieczory już były naprawdę chłodne. Jeszcze nie do końca dopieszczona, ale fantastyczna, bo przestronna, praktyczna, nie trzeba latać z mopem i ściereczką do przecierania śladów po pomidorach, buraczkach, bitej śmietanie itp. Gotowanie na "żywym ogniu", wędzenie, wypieki w piecu chlebowym - to jeszcze eksperymenty, ale smaki niepowtarzalne. Pod ręką mam dodatkowo
kuchnię elektryczną, też starą, ale świetnie piecze. Głównie to mój mąż obsługuje wędzarnię, piec, grilla i kuchnię na drewno; on smaży ryby (z naszego stawu), pilnuje pieca podczas pieczenia pizzy, chleba czy potraw jednogrankowych. Zapachy unoszą się po okolicy, głównie za sprawą świeżych warzyw z ogrodu, które są niesamowicie aromatyczne i bardzo smaczne.
Zaczęła nas pasjonować sztuka kulinarna. Otworzyłam się na nowości, wcześniej moja kuchnia zdominowana była potrawami tradycyjnymi.
Ale odnośnie pichcenia przygotuję osobny post.

































Tymczasem tyle.
Następny post może o ogrodzie i trudnym lecie 2018?

2018 rok - stara chata - zaległości



Witam po przerwie.

Kontynuacja kroniki siedliska musi być.
Skrótowo, bardzo skrótowo, bo inaczej nie nadrobię zaległości.

Wszystko na opak, bo najpierw wyremontowaliśmy i urządziliśmy dół starej chaty, a dopiero w ub. sezonie wzięliśmy się za rozsypujący się dach.
Mieliśmy farta, prace trwały długo, ale pogoda bezdeszczowa; ostatnie lato było wyjątkowo gorące i bardzo suche, co sprzyjało chyba tylko wymianie dachu.










Czas odpoczynku od remontów:


Stan góry chaty teraz wiosną:





 I opiankowany strych:



Jeszcze wiele przed nami.

Pozdrawiam serdecznie tych, co tu jeszcze zaglądają.

PS. A żeby nie straszyć "starymi" widokami, kilka aktualności z mazurskiego ogrodu budzącego się do życia.