jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

czwartek, 29 maja 2014

To był maj ...

Mam taki galimatias w głowie, że nie wiem od czego zacząć. Tyle do przekazania, że nie ogarniam. Nie czas na refleksje, zdjęcia powiedzą o stanie rzeczy, jak się sprawy mają.

W ogrodzie stale coś się zmienia, nie nadążam. O pieleniu nie wspomnę, bo to syzyfowa praca. Warzywnik kiełkuje ziarnem, truskawki zaczynają się rumienić, w foliaku pomidory zaczęły kwitnąć ... koszenie, koszenie i jeszcze raz koszenie (tu nie ma przebacz !).

Wolny czas spędzam na http://www.forumogrodnicze.info/index.php w poszukiwaniu rozwiązania problemów w uprawie warzyw i kwiatów, bo żal, jak marnieje coś, w co wkładamy całe serce. Założyłam całe ekologiczne laboratorium do oprysków, zaufałam eksperymentalnemu programowi http://www.forumogrodnicze.info/viewtopic.php?f=42&t=73678. W ub. roku wszystko było piękne, do czasu. Pomidory dopadła zaraza, ogórki zmarniały w ciągu kilku dni, gdy zaczął się wysyp.

Maj ma się ku końcowi, ucichły słowicze trele (może za zimno?), zakwitła firletka, margerytka i kuklik zwisły ... i całe łany łubinów (corocznie nie mogę się nadziwować).

 To, co minęło bezpowrotnie, ale na szczęście jest godne zastępstwo:







Jak się ma rabatę, z której niezapominajki się wprost wylewają na sad, to obowiązkowo musiał być i bukiet.









Uschły też smardze, których była cała kolonia przy stodole. Niby nasze chyba nie były pod ścisłą ochroną, ale jakoś żal było skonsumować.



Ogarniać zaczęliśmy też uroczysko nr 2, choć jeszcze nie mamy konkretnej koncepcji. Uroczysko pokazywałam wcześniej klik.
Trzeba było się spieszyć by wejść przed pokrzywami. Naturalne korytka z powalonych pni drzew niestety się rozsypują, niemniej obsadziłam je wczesną wiosną tym, co wpadło mi w ręce (niezapominajki, fiołki).
Jestem zauroczona tym miejscem, tylko czy wytrwam w walce z żywiołem pokrzyw?


















I bukiet majowy z uroczyskiem w tle:



Uroczysko nr 1 przy wjeździe, z powiększonym stawem, który mianowany już został jeziorem, zaczyna powoli obrastać roślinnością i zasianą trawą. W jeziorze była już inauguracyjna kąpiel i konsumpcja złowionych ryb.
Po każdym deszczu jest zbieranie nowo rodzących się kamieni. Płodna jest ta ziemia.




Na boisku klepisko z gliny, bo nie znaleźliśmy czasu na nawiezienie warstwy ziemi i uzdatnienie jej do obsiania trawą, ale jak jest sucho służy za ćwiczebny pas startowy.


Rabaty kwiatowe żyją własnym życiem, jednoroczne wysiały się same i żal mi było coś zmieniać, póki co nie ingeruję. RABATA drugie zdjęcie - nie wiem co to jest to cętkowane, ale wysiały się oprócz tego maki, maczek kalifornijski, kosmos, czarnuszka, nagietki, godecja - zobaczę jak się późnym latem będzie prezentować rabatka, jak mnie zdenerwuje to na przyszły rok zmienię na same byliny.


 

Salon brązowy prawie gotowy, ale ponieważ remont dalej posuwa się wolnymi kroczkami, dlatego "prawie", bo to kominy robiono nowe i trza było dziurę nową wykuć, a to to, to i owo i dalej nie na gotowo. To samo z łazienką, prawie gotowa. Ale o tym później, gdy skończy się remont tych pomieszczeń.Będzie z detalami :)






Żal mi tego maja, choć koi nieco nadchodzący czerwiec, a z nim nowe doznania i nowe cuda - jaśmin, peonie, maki, chabry ... już się zapowiadają, tylko czekają na ocieplenie i słoneczko.

Na pobliskim rozlewisku:
czajka

czajka w locie

dostojny żuraw





A w nowo zasadzonym szpalerze świerczków rodzi się nowe życie:



Obsypuje się kwieciem łąka, wkrótce pewnie ją wykoszą ... dojrzewają poziomki ...







Poobcinany szczypior (na szczęście już mam dymeczkę), posłużył wdzięcznie do bukietu z subtelną firletką i liśćmi żurawki.




Jakoś nie mogę się obejść bez tkania bukietów ...
Wiem, że trochę długaśny ten post, ale mam nadzieję, że dotrwaliście.

Ściskam serdecznie.

jolanda