jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych Świąt

Już zima śniegiem świat otuliła,
Już choinkę dzieciarnia przystroiła;
Już swe lutnie nastroili aniołowie w niebie,
Już święty Mikołaj saniami się kolebie.



Najserdeczniejsze życzenia przyjmijcie kochani, zdrowia, szczęścia, pomyślności.
I magicznych świąt.
jolanda

piątek, 14 grudnia 2012

Zimą pobielone

Witam serdecznie.
Oj dzieje się, dzieje. Jakiegoś kopa dostało Twórcze Pole z przyległościami widać, bo i mnie objęło, no cóż, wszak sąsiedzkie pole, ale jakby ugory raczej. Przy grubej robocie przerywnik w postaci drobiazgu, bo szybko oko cieszy. I tak chciałoby się coś na święta, jakieś dekoracje poczynić, pierniki upiec, ale to to magnesem silnym, a i uparci, i niecierpliwi każdą chwilą przywołują, a robota arcytrudna i nie wiem kiedy efekty będzie można pokazać.
Zatem przerywniki.
Stare drewniane pudło, które służy za pojemnik na chleb, mała ikeowska komódka co to na kluczyki, dokumenty, tabletki na ból głowy, obcinacz i pilnik do paznokci i in. niezbędne drobiazgi, skrzyneczki - pobielone, postarzone - nowy look dostały. Bawimy się transferem na biedronkowym zmywaczu. Przy tej sposobności powstała girlanda świąteczna z drewnianych ozdób też z nadrukiem.
Sprawia nam to wielką frajdę, cieszą szybkie efekty, poza tym we wspaniałej atmosferze spędzamy czas.




















I skrzyneczki prezentowe po alkoholu, które pełnią funkcję schowków, bo w szafkach kuchennych miejsca zbyt mało. Z fajnymi hasełkami CUKIER KRZEPI.








Słodkich snów
jolanda

poniedziałek, 10 grudnia 2012

Bobrowy wianek

Lubię od czasu do czasu luknąć na pobliskie mokradła.
A tu coś nowego. Nieźle się boberki napracowały i widać było, że przerwałam im zajęcie.







Wióry świeżutkie, jeszcze ciepłe, jakby ciosane łyżką.
Z nich powstał wianek, a ponieważ chciałam żeby był całoroczny, to zdobienie świąteczne jest do łatwego demontażu. Jako, że niektóre wióry były przybrudzone, powoskowałam wianek woskiem pobielającym do mebli.



I poniżej w aranżacji prawie świątecznej na stole, którego po reanimacji jeszcze na dobrą sprawę nie pokazywałam, bo sprawa się przedawniła, ale mam nadzieję obfocić i zamieścić osobny post w tym temacie. Zresztą stół stoi przy schodach na antresolę póki co, bo najprawdopodobniej pójdzie do starej chaty.



I na zakończenie zmrożona choinka, którą podarowałam sąsiadce zauroczonej zalanymi woskiem tykwami.
Zdjęcia kuchni jej chaty oraz jej kadry:





Ostatnio zajmujemy się (razem) sprawami ważkimi i imponderabiliami, o czym doniesiemy w późniejszym czasie.
Ponadto chciałabym pokazać kilka wianków, szczególnie jeden, który utkałam ku potomnym, o czym również będzie wkrótce.

PS. Kadry wianka nie są najszczęśliwsze, bo w rzeczywistości nie jest taki krzywy.
Miłego dnia
jolanda

piątek, 7 grudnia 2012

Zapowiedź bajkowego weekendu

No i niech ktoś powie, że nie lubi zimy.














Nawet zwierzyna cieszy się z pogody. Wystarcza im cienka śniegowa kołderka.





Oczywiście oczekujemy na magiczne święta.










Pogodnego weekendu
jolanda

wtorek, 4 grudnia 2012

Szczęście jest tak bardzo blisko

Drepcząc schodami z antresoli sypialnianej w sobotni ranek starałam się zanucić Barcelonę ... czy w ogóle możliwe jest zanucenie czegokolwiek przed poranną kawą? Zalałam kubek wrzątkiem, złapałam upragnionego łyka, gdy nagle z radia usłyszałam to, na co czekałam. Gwoli wyjaśnienia - rzadko budzę się z piosnką na ustach, daleko mi do melomanki, ot, taki dzień, naszło mnie.
- Marzenia się spełniają - skwitowałam mężowi.
Melodia na dzień dobry, zwiastun miłego dnia.

Genezy miłego sobotniego poranka szukać trzeba w piątkowy wieczór. Otóż zwyczajowo, po naszej kilkudniowej nieobecności w siedlisku, gdy temperatura w Domku Ogrodnika już oscyluje wokół 20 st. C, dzwonię z komunikatem do sąsiadów, że jesteśmy gotowi na ich przybycie.

Razem z sąsiadami przybył obraz Wyzebrana przejażdżka, głównie z powodu faktury i  kolorytu ramki - wg autorki dzieła, jakoby sam obraz to tylko dodatek do owych cudownych ramek ...
Zamaiło się w domku, powiało wiosną, zazieleniło, oj chciałoby się zasiąść na murawie, w rozbielonym kwieciem sadzie ...
Mąż zakochał się ... w obrazie, wspomnieniu czy marzeniu, a któż to wie? Nie pytam, sama się zachwycam, bo obrazek wprowadza pogodny nastrój beztroskiej dziecinnej zabawy. Może w szary, grudniowy, bezsłoneczny dzień to lek na chandrę?


Spowodował lawinę pomysłów, dał nam wszystkim takiego powera, że po sobotnich zakupach (przede wszystkim lnu na obicie narożnika) i obiadku, zabraliśmy się pełną parą za robotę.

Oto salonowo-jadalniany narożnik, który dysonansował z kątem do poobiedniej kwadransowej regeneracji, ew. drzemki (ten też pozostawia  do życzenia, ale jest na dalszej pozycji kolejki po estetykę wnętrz siedliskowych).


Ów narożnik z prawej, poniżej ze stołem i krzesłami.
Ponieważ zbieramy wszystko, co kto wyrzuca z mieszkania, trudno zgrać design, new look jest koniecznością.


Rozbebeszamy narożnik i działamy.



Efekty teamu, tadam:





W niedzielę dzieło dokończono - krzesła i stół do kompletu.
Zapraszam na klimatyczną sesję zdjęciową głównych sprawców dzieła renowacji.

Pozdrawiam znad stołu w kolorze cappuccino, mniam, mniam, wokół roztacza się  zapach świeżego wosku i suszących się plastrów pomarańczy, dyskretnie pomijam dymek papierosowy, bez którego nie powstałby żaden post (wytrzyjcie to myszką, proszę)

jolanda

PS. Nasze sąsiedztwo to bardzo twórczy ludzie, zajrzyjcie proszę jeszcze raz na Perspektywę by obejrzeć prace Julitki i tutaj,  mnie zauroczyły wróble na biegunach.


czwartek, 22 listopada 2012

Newsy ze starej chaty for my husband

Tak na szybko, stara chata w końcu ZAMYKA SIĘ, nie straszy czarnymi otworami, drzwi oprawione (tak wyglądały wcześniej) i okno łazienkowe też. Ściany ceglane w łazience się fugują, łatają, wyglądają b. ciekawie.













Tymczasem tyle i tak zdjęcia robiłam po 15.00, już szarawo było i cały dzień mżyło.
Ciepłe pozdrowienia
jolanda