jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

czwartek, 14 lipca 2016

Łąka kwietna w lipcu

Kochani - dziękuję za miłe komentarze pod poprzednim postem. Tak bardzo nas motywujecie ... i ta sesja w Werandzie Country, która się ukazała, że teraz działamy ze zdwojoną siłą ... Wrastamy w rzeczywistość  i czasu na wirtualny świat mamy coraz mniej. Ja stale w zagonach i rabatach, wnuki mają wakacje oczywiście na naszym mazurskim siedlisku, gości się przewijają, stale ogniska i biesiadne wieczory ... czas ucieka, net raz działa, pięć razy nie etc.

Zatem obrazkowym pismem donoszę, że moja eksperymentalna łąka ma się bardzo dobrze. Cieszę się bardzo, bardzo, zobaczymy jak się będzie miała dalej.

Miłego oglądania.





































Robiłam i jeszcze zrobię na dniach, tylko czekam na bezdeszczowy dzień, herbatę z wierzbówki kiprzycy - Czarny Iwan. Świetny owocowy smak. Miodek z kwiatów również b. smaczny. Taki gratisowy dar natury.

Na potęgę suszę przerywaną pietruchę, nać selera, koper - potem zmiksuję z resztą warzyw przy produkcji własnej vegety, która podbija nasze rodzime kuchnie.

Warzywnik dorodny, poza kapustnymi, które zżera na potęgę tantniś krzyżowiaczek z sąsiadującego w tym sezonie ugoru. Ale warzywnik w innym poście.

Dobranoc, słodkich snów, bo właśnie środek nocy.

I jeszcze tradycyjnie bukiet, uratowany z ww. ugoru, który to w dniu następnym został potraktowany randapem. Nie chcecie oglądać tych kilkunastu hektarów  wypalonych chabrów i maków, wierzcie mi, to pole wygląda jak po pożarze :(

No to pa