jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

czwartek, 20 października 2011

Szafeczka z brykietami TROLL i in. niespodzianki

O wykopanych brykietach Troll już pisałam, wyjęte z piachu z piwnicy zaczęły kruszeć. Zbliżały się urodziny małżonka, razem z moją cudowną sąsiadką postanowiłyśmy zrobić szafeczkę-półeczkę na prezent, z wykorzystaniem owego węgla (niczym kamień węgielny te brykiety). Nawet ją powiesiłyśmy, w domku ogrodnika, przy kozie "Mati" i pseudokominku "Mat" (intrygujący, własnoręcznie skonstruowany przez mojego męża, z wykorzystaniem znalezionych przez niego drzwiczek; tj. tylko atrapa, ale urokliwa).
Z czerwoną kokardą z bibuły (!!) czekał na przyjazd jubilata.



W trakcie tworzenia

wieszaczki na akcesoria kominkowe i gotowe

Nad Trollową szafeczką zawisła w końcu półka, pięknie skornikowana (!), zakupiona w Rozogach, wyszykowana przeze mnie jeszcze latem.


Póki  co koza "Mati" spisuje się doskonale, ale zimą? Coś będziemy musieli pomyśleć.

Ogród kwiatowy po drugim przymrozku prawie padł. Ale po pierwszym miał się całkiem dobrze. Czy ktoś widział w połowie października kwitnący groszek pachnący?



Dywan nasturcjowy
Dzwonek z łąki
Miechunka

Jeszcze bardzo letni bukiet


Malwy przed dużą chatą (widoczna cudowna faktura tynków)


Lawenda



Wilec na wierzbie

W oknach domku ogrodnika zawisły firaneczki.





Wśród polan drewna wpadło mi w rękę takie oto cudo natury, kawałek pnia czarnego bzu.




Uczestniczyłam w tworzeniu obrazu (tego z żurawiami), tzn. cichutko przypatrywałam się.


Siedziałam w siedlisku 3. tygodnie, przetworzyłam chyba z tonę jabłek, zrobiłam mnóstwo przetworów, tutejsze dziewczyny podzieliły się wspaniałymi przepisami. Moje marne warzywa (co prawda niektóre dorodne) czekają w pogotowiu w zamrażarce. Zebrałam ostatnie truskawki, mizerotki, ale słodkie i aromatyczne, resztki bazylii czerwonej, bo następnego dnia zmarzła. Przymrozek nie zaszkodził rukoli i szpinakowi. Warzywniak opustoszał. Nowe miejsce na warzywniak sprawdziło się, trzeba przygotować na przyszły sezon, ale to domena małżonka.


Mam lato zamknięte w spiżarni, zima mi niestraszna.

jolanda

PS. Etykiety robiłam ręcznie, na biegu, może w przyszłym roku będą takie, jakie marzą mi się.
Ale przy okazji chcę się podzielić sposobem naklejania - wspaniale kleją się na mleko.

W życiu piękne są tylko chwile ...

Wrzesień pełny słońca, nawet wieczory ciepłe. Poznaję okliczne lasy, choć grzybów na lekarstwo. Delektuję się każdym widokiem, rośliną, warzywem ... Głęboko w płuca wciągam wilgotne powietrze, oddycham, pełną piersią. Powoli, bez pośpiechu. W lesie, na łące, na polnej drodze, zatrzymuję się, rozglądam ... jest pięknie, życie jest piękne. Ileż nam umyka wschodów i zachodów słońca, nocy rozgwieżdżonych, pejzaży? Chłonę to każdym zmysłem.


wschód nad naszą łąką












Na gospodrstwie mamy Bronka i Bolka, dwa kotki; wypłochy straszliwe, niemniej kocia grypa już zażegnana, odrobaczone, zaszczepione i wyglądają całkiem zdrowo. Myszy grasują niemiłosiernie, jest nadzieja, że koty okażą się łowne, niech no tylko trochę podrosną. Wszelkie produkty żywnościowe trzymam w słoikach i metalowych puszkach. Niemniej walka z myszami to walka z wiatrakami, chyba mnie polubiły, bez wzajemności.


Trochę zabawy ze zbiorami płodów rolnych:












Dobrej nocy - jolanda