jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

czwartek, 25 kwietnia 2013

W ogrodzie, w polu, w lesie



Nie mam czasu na nowy post, wieczorem padam ze zmęczenia, co jest rzadkością u mnie, nocnego Marka.

Spóźniona wiosna spowodowała spiętrzenie prac ogrodowych. Końca prac nie widać. Warzywniak jeszcze musi kilka dni poczekać, tak grzęsko, że nogi były już w sadzie, a buty zostały na grządkach. Rzuciłam grabki i wyruszyłam w końcu do lasu. Oj dzieje się, dzieje.


W polu







W lesie



widzicie przy pniu brzozy rudą plamkę ... oj uciekał ile sił ... stada dzików w kadrze brak ... oj uciekałam ile sił












Sad jeszcze niby uśpiony i drzemie snem zimowym, ale u podnóża drzew błękit cebulicy eksplodował, gdzieniegdzie ciemniejsze plamy przylaszczki i wonnych fiołków. Pogoda prawdziwie wiosenna, natura nadrabia zaległości. Gorzej z tym odrabianiem u mnie i w domu. Staram się utrzymywać ład, ale szafki kuchenne nieskończone i in. plany niezrealizowane. Korzystam z pogody póki co. W starej chacie prace remontowe postępują bardzo powoli, a na długi weekend majowy muszę ogarnąć dwa salony( ha,ha, brzmi dumnie - biały i brązowy), bo rodzina się zwala, poza tym czas rozpocząć sezon. Remont i tak będzie dalej trwał.

W sadzie














Ptaki oszalały, przekrzykują się, który piękniej zaśpiewa. Wczoraj wieczorem słyszałam mojego cudownego słowika, ot szelma, uwodzi mnie i uwodzi, jeszcze trochę nieśmiało ... Skowronki znieruchomiałe zawisają na niebie z niemym trzepotem skrzydełek, za to z rajskim trelem z dziobków płynącym wprost do rozradowanego, wiosną przepełnionego mego serca. Czarowny czas. Oto budzi się i z dnia na dzień pięknieje, zatacza coraz szersze kręgi, zawładnąć chce jak najwięcej serc. Wiosna. Jeszcze chwila, a upoi nas zapachem bzu, czeremchy, konwalii, pobieli sady, przywoła chór z łąki ze świerszczami, obejmie dyrygenturą stawy, rechot żab i niesforne kumkanie zamieni w niezwykłą muzykę ... I będziemy się trzymać za ręce, z czułością i troską patrzeć sobie w oczy, odżyje miłość, przyniesie nowe uczucia, kołatanie serca ... przypomni o poezji i wieszczach - Staffie, Gałczyńskim,Tuwimie,  Jasnorzewskiej ... przecież maj to miesiąc zakochanych ...
Grafomanią trąci?  Ha, zapewne, ale to ten czas, nie da się zdławić tej poezji w duszy.


Uściski serdeczne
jolanda

PS. Serdecznie dziękuję za komentarze i miłe słowa:)

sobota, 13 kwietnia 2013

Wiosna przypłynęła

Ciepełko, słoneczko i oto z minuty na minutę nasza łąka ze stawem zamienia się w jezioro. Na polach ubywa białych łat i powoli strużki zamieniają się w rwące potoki, woda przelewa się przez studzienki i goni. Mamy gigantyczne jezioro już po kilku godzinach.
Sezon pływania rozpoczęty.




Na stawie pokazały się kaczki, mewy.
Trochę niepokojące to przybywanie wody, ale dwa lata temu było podobnie.
Mój małżonek łapie chwile.



 

I kto by pomyślał, co?
Pozdrawiam
jolanda 

czwartek, 11 kwietnia 2013

Nieproszony gość, ale jakże miły ...

Witam.
Póki ziemia skuta lodem i nie da się jeszcze wyjść na ogród czy w pole by podziałać, robię bałagan w Domku Ogrodnika. I nie w głowie byłoby mi zamieszczanie posta, gdyby nie niespodziewane wydarzenie.
Proszę uprzejmie:

 
 
A z drugiej strony w przeszklonych drzwiach kątem oka oto co widzę:




ciut śliskawo ...
oj, oj, co się dzieje?



oj tam, oj tam, narty to już chyba niepotrzebne
Siłą rzeczy zrobiłam przerwę w malowaniu szuflad i chwalę się, bo jestem wniebowzięta tym widokiem i dzięlę się.
A jeśli już jestem w kontakcie to by the way kilka aktualnych najbliższych siedliska pejzaży mazurskich.

 

 



w drodze do domu z obiadku od sąsiadów

Jak widać śniegu u nas dostatek i zazdrość mnie ogarnia, jak zaglądam do Was i u Was wiosna.
Ale boćki są, żurawie drą się jak opętane ... tęsknimy ...

Miłego wieczoru
jolanda