Październik szybko minął, za szybko, ale może dobrze?
W starej chacie remont trwa - zdjęcia później, bo jakoś nie zrobiłam.
Ogród jeszcze nie uporządkowany, poza warzywniakiem, który właśnie dziś orał mąż, ale nie widziałam, zajęłam się obiadem i nie wiadomo kiedy ciemności nastały. Robiłam "szczury", tak je nazywamy w rodzinie, wiem, wiem, że bardzo nieładnie ... ale są przepyszne. Ciasto na kluski śląskie, nadzienie z mięsa rosołowego (+ warzywa z kapustką włoską) z przysmażoną cebulką. Kluchy - szczury są ogromne, płaskie, okraszone również przysmażoną cebulką. Zawsze gotuję jak dla pułku. Dla najmłodszej synowej śląskie bez nadzienia, bo mama karmiąca i nie je kapusty, cebuli.
Ogród warzywny powiększamy, no cóż, uczymy się uprawy ziemi i jakoś ciągle za mało wszystkiego.
Dyń też mogłoby być więcej, bo chętnych na nią było. Cukinia i dynia to moje tegoroczne odkrycie.
Zrobiłam z tego warzywa b. dużo przetworów, zupa krem z dyni to jesienny hicior (wg przepisu
Anety Kręglickiej). Ostatnio dwa razy w tygodniu w jadłospisie.
Śladami
Maszki powstało solone warzywko własnej produkcji z własnych warzyw - marchew, pietruszka, seler, por, cebula, papryka, kapusta włoska, natka selera i pietruszki. Dla mamy maluszka bez papryki, cebuli i kapusty, rzecz jasna. Jedyna tajemnica to 20 dkg soli (najlepiej morskiej) na każdy kg jarzyn.
Jest wspaniałe do wszystkich gotowanych potraw.
Czy dacie wiarę, że syrop z czarnego bzu zrobiłam 16 października? Z wrześniowego zbioru miałam 70 dkg, bo nie trafiłam w czasie. Piękny, dorodny krzak był przy wierzbach, nad stawem przy wjeździe, ale ... w jednym z pni miały gniazdo szerszenie i skutecznie mnie odstraszały. Aż pewnego zimnego popołudnia, jakoś niemrawo się ruszały, za to ja dostałam spida i do kosza trafiło 3,20 kg tego leczniczego owocu. Nawet były gałązki z zielonymi owocami, oczywiście tylko pozują do zdjęcia.
Gniazdo szerszeni zlikwidowane.
Jeszcze suszyły się zioła, część aromatów już uwięzionych w słojach.
Karczochy już uschły, ale prezentowały się wspaniale, nieprawdaż?
I podgrzybek wyrastający z szyszki, który z żalem wyląduje w wigilijnym barszczu:
Westchnienie tęskne za letnią świeżą lawendą:
Kobea dała mi tego lata i jesienią wiele radości, rosła bardzo bujnie, wspaniale zdobiła ceglany mur, miała mnóstwo kwiatów, duża część pąków nie zdążyła zakwitnąć, bo właśnie ją zmroziło. Wielką niespodzianką okazały się jej nasienniki, które wyglądają jak duże żołędzie, bardzo dekoracyjne, oczywiście wykorzystałam je do wianków na Wszystkich Świętych. Jeśli kogoś interesują aranżacje kwiatowe wianków
klik
Musieliśmy wyciąć jesion przy murze, w zeszłym roku szukaliśmy pomocy by go ratować, teraz zagrażał już bezpieczeństwu nie tylko zabudowaniom. Szkoda wielka i wielką pustką bije po oczach z tego miejsca.
Nowy inwentarz żywy gospodarstwa - mandarynki:
To by było na tyle październikowych nowinek.
Z nadzieję na rychłe spotkanie
jolanda