jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

środa, 28 września 2016

Łąka kwietna - wrzesień

Ileż można maglować ...
Mały przerywnik - widok mojej łąki po połowie września.

Zdominowana przez kolor różowy - przez kosmosy i ślazówkę, w której nota bene się zakochałam. Białej jest zdecydowanie mniej, akurat ta słabiej kwitnie (?), kosmosy białe w śladowych ilościach, ale zbieram nasiona na przyszły sezon, białej ślazówki też.

Pas łąki jest jednak zbyt wąski, bo o tej porze, gdy jest mniejszy gąszcz, gdy rośliny przekwitają, widoczne zbyt duże prześwity.

Odnośnie kolorystyki - mam czas na przemyślenia w zimowe wieczory, co by tu urozmaicić.
Zobaczymy, jak to się będzie miało w przyszłym sezonie, co przetrwa, jak przetrwa, co się wysieje samo i czy nie w nadmiarze, jak ja tym posteruję ... mnożą się wątpliwości, ale póki co raduję się nią ogromnie, bo nawet zamierające rośliny wyglądają ciekawie.

Systematycznie zbieram nasiona.

Łąka była absolutnie mało absorbująca, jeśli chodzi o pielęgnację. Wypielony pas ziemi po zaoraniu i po wschodach roślin raz, dosłownie jeden raz, dokładnie wypielona. I koniec.

Nagminnym problemem z roślinami na naszym siedlisku jest ich pokładanie się. Kosmosy, ostróżki na prawie trzy metry, zatem trudno się dziwić. W związku z tym mam wiele roślin do przearanżowania, natomiast na łące tego problemu brak. Słabszy kawałek ziemi, nienawożony, kwiaty niższe, nie złamała się żadna roślina, mimo że to miejsce jest najbardziej narażone na wiatry.

Pierwszy sezon łąki kwietnej - porażek brak, poza niewielką ilością mszyc w lipcu na mikołajku i wrotyczu.

Przyszły sezon pokaże co dalej.









 


















Uściski ślę i zapraszam na mazurski magiel cd. - wkrótce.

Kompozycje dla Was - trochę letnie, ale już i jesienne.










Kto pamięta takie ustrojstwo, w którym zaaranżowałam kompozycję?




 
 
Ostróżeczka polna na miedzy jeszcze kwitnie i czarnuszka, co powysiewała się, gdzie chciała i teraz spieszy się by zdążyć ...
 



No to pa, pa.

wtorek, 27 września 2016

Mazurski Magiel Florystyczny - kwiat XXL

Rozwiązanie zagadki

skabioza


czarnuszka


słoneczniczek, choć zdjęcie fotograf zrobił nachyłkowi, hi, hi

bratek
Dziękuję za zabawę w zgaduj zgadula.
Następny post będzie z tkactwa.
Buziaki

poniedziałek, 26 września 2016

Mazurski Magiel Florystyczny - pierwsze prace

 
Tematyka seminarium była dla nas niespodzianką, ale nie dla 
Moniki Bębenek , która z Magdaleną Birulą-Białynicką z opolskiej szkoły  Kwitnące Horyzonty przygotowały misterny plan zajęć.
Nie zaskoczył nas temat sztuki współczesnej, nawet kierunek postmodernizmu (coś tam się obiło o uszy), ale biomorfizm, zoomorfizm brzmiało co najmniej nieswojo.
A takie to proste:
BIOS – życie
MORPHE – kształt, postać, wygląd.
Poza tematyką prac mieliśmy totalną wolność działania. Żadnych zakazów, nakazów, podrzucano nam pomysły, ale nie kierowano nimi, nie narzucano nam formy, kolorystyki, nie ganiono, że coś jest niezgodne z kanonami florystyki etc.
 
Pierwszy dzień.
Po ogólnym omówieniu sztuki nowoczesnej (performance, film, malarstwo, literatura etc.) dyskutowaliśmy odnośnie jej indywidualnego odbioru, po drodze pojawiały się dodatkowe refleksje … Dyskusje powracały codziennie wieczorem podczas omawiania prac i czasem powracaliśmy do tematu, po własnych całodziennych przemyśleniach, dzieląc się konkluzjami z resztą seminarzystów.
Otwieraliśmy się na siebie nawzajem, dyskusje przybierały niejednokrotnie dość ostrą formę, ale nikt niczego i nikogo nie udawał, szczerość czasem wręcz bulwersowała.
Filozofowaliśmy o życiu, przemijaniu, śmierci, o przemijaniu urody kwiatów i cyklach przyrody.
Był to efekt zamierzonych działań Moniki i Piotra. Uwolnili nas od schematycznego działania, pobudzili zmysły (ha, jak to zabrzmiało !), wyobraźnię, nie było rywalizacji, omawianie prac było pod kątem – CO CI SIĘ W TEJ PRACY PODOBA ? I koniec – kropka. Reszta była milczeniem, bardzo wymownym.
Dzień pierwszy – BIOMORFICZNY OBIEKT W KRAJOBRAZIE w rozmiarze XXL
Każda z nas znalazła swoje, indywidualne miejsce w przestrzeni siedliska, by tworzyć pracę integrując się z otaczającym światem natury, kontemplując i medytując, w całkowitej ciszy wsłuchując się w bicie swego serca, może rechot żab, może w trele ptactwa.
Idealne, wybrane przez każdą z nas, miejsce, było integralną częścią procesu twórczego, praca albo wtapiała się w naturalistyczny pejzaż, albo pozostawała z nim w kontraście.
Były to miejsca całkowitego odosobnienia, najwidoczniej każda z nas tego potrzebowała do pracy. Kolejne dni spędzałyśmy już coraz bliżej siebie. Zastanawiające.
Jedno jest pewne – te warsztaty zmieniły niektórym światopogląd, nastawienie do życia, nie tylko florystyki.
Ja nie latam teraz z sekatorem i nie wycinam przekwitłych kwiatostanów, żeby było na rabatach „ładniej” - czas życia rośliny jest ograniczony, czy starzenie się nie jest piękne, zmiana formy i barwy; transformacja jest wpisane w jej żywot doskonały. Zrozumiałam to.
Dostaliśmy "powera", nie tylko do tworzenia florystycznego, ale do życia.
I teraz ZADANIE dla WAS.
Proszę zgadywać – co to za kwiat w rozmiarze XXL?
Odpowiedź w następnym poście.
PS1. Klimatyczne kadry - Marcin Chruściel
PS2. CDN.
 
praca Kasia Kowieska
 
praca Ewa M.


praca Ewa M.

praca Ewa M.

praca moja - jolanda

praca Kasia Kowieska

praca Kasia Kowieska

praca moja - jolanda

praca Kasia Kowieska

praca Monika Dłużyk Marciniak

praca Monika Dłużyk Marciniak