jo-landia
Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.
poniedziałek, 28 listopada 2011
wtorek, 22 listopada 2011
Reportaż zza miedzy
Zapraszam do wysłuchania reportażu o zwyczajnej nadzwyczajnej, co chciała być normalna.
O malarce, rzeźbiarce, stolarzu, zdunie itd. i ... naszej mazurskiej sąsiadce.
jo-landa
O malarce, rzeźbiarce, stolarzu, zdunie itd. i ... naszej mazurskiej sąsiadce.
jo-landa
czwartek, 17 listopada 2011
Dwa światy
11.11.2011 - wieczór, w domku ogrodnika zimno, ale już leci dym z komina, za 2 godzinki będzie ciepełko.
Pełnia księżyca i smuga dymu nad domkiem zachwyca mego męża. Patrzcie, jaki on romantyczny.
Brrr, nie daję się namówić by wyjść z aparatem przed domek, ale znaleźli się chętni, stąd fotka.
Jutro znów gnamy, by nacieszyć się ciszą, widokami jesiennymi, by zapomnieć o pośpiechu, pooddychać rześkim, świeżym powietrzem ... spotkać przyjaciół w świecie bez blichtru, gadek o kryzysie, metkowych ciuchach, luksusowych wozach, modnych knajpach etc.
Jakże inny jest tam świat, jakże inni są tam ludzie ...
I tak żyjemy, póki co, w dwóch różnych światach.
Miłego popołudnia i weekendu - jolanda
Pełnia księżyca i smuga dymu nad domkiem zachwyca mego męża. Patrzcie, jaki on romantyczny.
Brrr, nie daję się namówić by wyjść z aparatem przed domek, ale znaleźli się chętni, stąd fotka.
Jutro znów gnamy, by nacieszyć się ciszą, widokami jesiennymi, by zapomnieć o pośpiechu, pooddychać rześkim, świeżym powietrzem ... spotkać przyjaciół w świecie bez blichtru, gadek o kryzysie, metkowych ciuchach, luksusowych wozach, modnych knajpach etc.
Jakże inny jest tam świat, jakże inni są tam ludzie ...
I tak żyjemy, póki co, w dwóch różnych światach.
Miłego popołudnia i weekendu - jolanda
piątek, 4 listopada 2011
Samotny grób
W drodze |
Ruiny pobliskiego siedliska z grobem, jak widać b. zadbanym, bo nawet liście zgrabione. Gospodarz niemiecki zastrzelony po wojnie, przez Rosjan.
Miejsce b. urokliwe, nostalgiczne, smutne, zarośnięte; latem nie sposób znaleźć grób.
Rozglądałam się b. długo wokół dorodnych drzew i nieokiełznanego buszu ... miałam smętne przemyślenia co po nas zostaje, co zostaje po tym, co kochamy ... i jednocześnie wielka radość w sercu, że nasze siedlisko zaczyna żyć ...
Pozdrawiam ciepło, jesiennie, słonecznie ...
- jolanda
Subskrybuj:
Posty (Atom)