Pisałam już o uroczysku nr 1 i nr 3, były zdjęcia, wspominałam również o uroczysku nr 2. Teraz więcej na ten temat.
Najbliżej domku ogrodnika jest uroczy dziki zakątek, zwalone pnie porośnięte mchem, naturalne korytka czekające chyba na moje obsadzenia kwiatowe (?). W jednym wyrosła już całkiem dorodna brzoza. Duże drzewa moczące stopy w małej sadzawce - czy tak umiłowały kąpiel, że czekają żeby zamoczyć się głębiej? Wątpię, niemniej chyba grzebniemy jakąś łychą by tę kałużę choć trochę pogłębić.
.JPG) |
na drugim planie staw duży - uroczysko nr 3 |
Już wyobrażam siebie na ławeczce z książką w dłoni na tej zielono-kwiatowej wyspie, z okalającej ją łąki wdycham zapach świeżo skoszonej trawy, z sąsiedzkiego pola dobiega śpiew skowronka, zatrzymał się wysoko na niebie, nieruchomieje i wyśpiewuje swoje trele ... i ja nieruchomieję ... Chwilo trwaj.
W ubiegłe lato, tak jak uroczysko przy wierzbach (nr 1), "wyspa" była niedostępna, wokół otaczał ją przepastny mur z pokrzyw, dzikich malin i in. chwaściorów, dżungla nie do pokonania. Czy uda nam się odsłonić tę samotnię? Na chwilę obecną mogę Wam pokazać to miejsce, bo chwaściory to suche bezlistne badyle, ale czy starczy nam sił i determinacji na walkę z nieokiełznaną naturą by uroczysko cieszyło latem? Piętrzą nam się pilne prace do wykonania!
Zdaję sobie sprawę, że nawet jeśli uporządkujemy tę miejscówkę, to ulegnie ona z czasem naturalnej degradacji, takie prawa przyrody, ale będzie to kolejne wyzwanie do zagospodarowania. Nuda z całą pewnością nam nie zagraża.
Kilka innych ujęć z siedliska:
 |
staw po roztopach |
I tydzień później:
Głóg na miedzy. Samotne drzewa w polu mają dla mnie jakieś metafizyczne znaczenie, nie wiem, czy to z powodu nostalgii za dzieciństwem (urodziłam się na podlaskiej wsi, obrazy z tego okresu są w mej pamięci bardzo wyraźne i stale żywe)?
No i na zakończenie akcent wiosenny z siedliska - nieśmiało wychylające białe czapeczki przebiśniegów, tylko ta kępka, bo pozostałe wypuszczają dopiero zielone pędy.
Ale nie wszystko jest takie piękne - tak wygląda nasze ekoszambo, które nota bene razu jednego zamarzło (po mrozach dodam dla jasności).
 |
na drugim planie uroczysko nr 2 |
Zobaczymy co wymyślą spece, bo sołtys reklamował (jemu także zamarzło), chyba za płytko wkopany krąg, ale musimy poczekać na werdykt kompetentnych. Jeszcze nie mamy koncepcji, jak to szkaradztwo zamaskować, jakiś skalniak wokół kręgu, ale co dalej? Na wsi skalniak musi być i tak jakiś bardziej swojski, nieprawdaż? Jeśli ktoś ma jakieś pomysły będę bardzo wdzięczna.
Dziękuję za miłe komentarze, cieszę się, że tu zaglądacie i pozostawiacie po sobie ślad, na lekkich skrzydłach fruniemy znów do roboty na nasze siedlisko, które, mam nadzieję, pięknieje z miesiąca na miesiąc i że nie jest to wytworem mojej chorej imaginacji. Czasami mam wątpliwości - czy jesteśmy normalni? Upodobanie rudery, starych desek, tynków, cegły ... słyszałam, że niektórzy brzydzą się staroci i nigdy, przenigdy nie zamieszkaliby w takiej starej chałupie.
Tym bardziej miło, że są tacy, którzy trzymają za nas kciuki, wspierają nas, pomagają i doceniają włożony trud. Dziękuję, że jesteście z nami na blogu.
Nadchodzi trudny okres tytanicznej pracy, wiadomo wiosna - czas porządkowania ogrodu, wysiewu, pielęgnacji ... potrzebuję porządnego kopa na rozpęd, bo jakaś rozbita jestem, niepozbierana, ospała, dziś cały dzień boli mnie głowa, choć rzadko zdarza mi się ... A na Mazurach słoneczko, po co było przyjeżdżać do tej wawki?
Uściski ślę
jolanda