Mieliśmy mieć wyjątkowych, ważnych dla nas gości, zapowiedzianych. Chcieliśmy naprawdę dobrze wypaść.
Niezła spina była. Wszystko zostało skoszone, zgrabione, wypielone, uporządkowane. Nawet odżyła zasuszona trawa; przez ostatnie parę dni nareszcie popadało. Już od wjazdu widać, że siedlisko ma prawdziwych gospodarzy. Łatwo nie było, pewnie zaraz znowu zielicho i trawa ruszy, ale póki co jest pięknie.
Stóg siana, o którym zamarzył mój mąż i go ułożył, przypominał mi kapelusz, dlatego dostał opaskę ze zboża i przypinkę kwiatową. Opaska zapewne dziesięciometrowa, może i dłuższa, ale się zawzięłam. Dekor kwiatowy mógłby być większy, ale poza peoniami nic nie miałam, a te już przekwitły.
Moje braki córki i póki co wnuczki zrekompensowałam sobie zaplataniem warkoczy z perzu i zielska, szkoda, że nie mamy dorodnego zboża, bo efekt byłby niesamowity, a tu kicha. Zaplatanie zdecydowanie szybciej szło niż kapeluszowa wstążka ze zboża .
Na murze zawisły nastrojowe latarenki, alleluja ! Oświetlenie elektryczne w dalszym ciągu w planach, ale może nadarzy się jakaś inna okazja? Oby.
Kącik toskański przeobraził się w typowo polski, no bo jeśli tu Finlandia, jak mawia mój mąż, to daleko jej do klimatów śródziemnomorskich. Las malw samosiejek nijak się ma do klimatu południowowłoskiego. Już niech się boi zagłady, bo w perspektywie ma tu powstać część zadaszona do skrycia się przed słońcem - optymistyczna wersja, ewentualnie przed deszczem - najprawdopodobniej.
Bratki w szczelinie kamieni wyglądają obłędnie, dobrze im tak. Zaczynają kwitnienie ponad dwumetrowe ostróżki, nie wszystkie aż tak wysokie, ale większość ubiegłorocznych to dorodne okazy. Oskubałam je z zasuszonych liści, by wyglądały zdrowo i świeżo.
Ganiałam po polach i łąkach w poszukiwaniu kwiatów do dekoracji starej chaty, chciałam by w każdym pomieszczeniu był jakiś akcent kwiatowy, elegancki, a jednocześnie wiejski, nie chciałam przesadzić. Wokół łąki niestety skoszone, musiałam się nadreptać po okolicy.
W pokoju brązowym sąsiadki anioł w końcu czuwa z góry, a nie spod kąta kanapy, nad komodą "Kwadrans" fruwają uwolnione ptaszki, dzieła tejże samej artystki. Przedmioty trafiły na swoje miejsca.
Pokój biały ubarwiły skromne dwa bukieciki.
Bukiet barwnych polnych kwiatów stanął w dużym dzbanie na umywalce łazienki.
Centralnym miejscem spotkania miała być kuchnia z jadalnią, jako że przygotowałam skromną choć dość wykwintną kolację. Większość produktów z warzywnika, deser obowiązkowo ze świeżo zerwanymi truskawkami i poziomkami.
Sałatka z krewetek, truskawek i świeżego szpinaku, dekorowana na koniec żółtymi kwiatkami rukoli i niebieskimi kwiatkami ogórecznika, do tego bagietka, na deser ciasteczka francuskie z makiem i konfiturą z płatków dzikiej róży oraz tort Pwłowej.
Gości okoliczności zmusiły do pilnego opuszczenia naszego siedliska i kolacji nie skonsumowali.
Natomiast my spędziliśmy wspaniały wieczór. Mąż rozpalił w kominku (Pani Lato chyba zapomniała o Mazurach) i długo rozprawialiśmy przy stole - wspomnienia rodzinne, plany letnie i przyszłoroczne.
Sałatka krewetkowo-truskawkowa :
- świeży szpinak
- cykoria
- rukola
- podsmażone na chrupko cienkie plastry boczku wędzonego
- świeże pokrojone truskawki (na pół)
- usmażone krewetki królewskie (na maśle i oliwie, z czosnkiem - tu specjalistą jest małżonek)
- prażone orzeszki piniowe (ew. mogą być słonecznika)
- sos Vinegret z octem balsamiko, czosnkiem, odrobiną musztardy i miodu
Zaskakujące zestawienie, ale i smak Was zaskoczy. Smacznego !
Dzieje się i na warzywniku. Nareszcie !!
Tymczasem ściskam serdecznie.
jolanda
Ależ kliamt! Poczułam się jak na wakacjach :))) a ta kopka siana przywołała moje wpsomnienia a dzieciństwa, ah jak to kiedyś było cudne lato, wakacje ;)
OdpowiedzUsuńChyba każdy ma jakieś wspomnienia z wakacji na wsi - sielskie, anielskie :)
UsuńAż pachnie sianem i tym pięknym kwieciem, cuuuuuuuudnie. . Lampiony urokliwe, a dekoracja stołu fantastyczna. Pozdrawiam Aldona
OdpowiedzUsuńDzięki :) Miłego weekendu
UsuńOkoliczni mieszkańcy nie pękają ze śmiechu widząc tak ułożoną kopę siana, ale tam do koła pewnie wszyscy z warszawy? A no właśnie siano składa się kopki a nie w stogi :D
OdpowiedzUsuńTu, chyba my jedyni z Warszawy, a poza tym na totalnym odludziu; możemy robić, co nam tylko do głowy wpadnie. Dzieciaki piłują wszelkie pojazdy silnikowe do późnych godzin wieczornych, bo tu mogą wyszaleć się do woli i nikomu nie przeszkadza.
UsuńTo nie jest kopa, bo jest naprawdę duża i raczej "zakrawa" na stóg ;)
Pozdrawiam
Bosko !
OdpowiedzUsuń:) Maryś - dzięki, że kibicujesz i zawsze zaglądasz :)
UsuńNie odkryję hameryki, jeśli powiem, że Goście zapewne byli ZACHWYCENI :) Uwielbiam te Twoje dekoracyjne "smaczki", pokazujesz, że czasami wcale nie trzeba olbrzymich nakładów pieniędzy, a tylko pomysł, serce, zdolne ręce :) Odpoczywaj Joluś, bo zasłużyłaś :)
OdpowiedzUsuńPięknie! Ciągle zazdroszczę Ci czasu.
OdpowiedzUsuńPięknie :)
OdpowiedzUsuńJak pięknie , wszystkie zdjęcia cudowne :) Pomysł na kapelusz z kopki siana rewelacja :))
OdpowiedzUsuńJejkuuu
OdpowiedzUsuńCo by tu komentowac, tyle cudow!
Ogrod i kapelusz ze stogu i wnetrza pelne uroku!
Jolandio, ale raj!!! po prostu raj! Taki etap to już bym chciała mieć u siebie - oj daleko nam ojjjjj daleko.... ale ale mnie interesuje bardzo przepis na ten tort (?) ściski i gratulacje
OdpowiedzUsuńJolando, cóż mogę powiedzieć... kapelusze z głów dla Ciebie! Jesteś mistrzynią aranżacji, a także kolacji ;-) Goście niech żałują, jestem pewna że i tak wyjechali pod wrażeniem będąc.
OdpowiedzUsuńPłożący się po stole bukiet z polnego kwiecia - rewelacja!
No i zazdroszczę Ci TAKIEJ sąsiadki ;)
Uściski czułe ślę.
Piękne kadry, cudnie i ta dbałość o detale ... Ach... Serdeczności posyłam :))
OdpowiedzUsuńaż chciałoby się tam pojechać:)
OdpowiedzUsuńCudnie, pozdrawiam serdecznie.
Cudnie po prostu cudnie.
OdpowiedzUsuńAch te detale.
OdpowiedzUsuńRadość dla oka już na zdjęciach ,a jak to dopiero musi wyglądać " na żywo" ! Jestem pełna podziwu dla waszej pracy .Sąsiadkowy anioł przepiekny. Tort z chabrami też :-) pozdrawiam z Niskiego
OdpowiedzUsuńNo i co ja mam Ci napisać, skoro tyle lukru już popłynęło? Pięknie! A najpiękniejsza ta odrapana konewka i dekorek kapelutka.
OdpowiedzUsuńMusieli to być ważni goście, skoro tak się natrudziliście przy ich przyjęciu:-) ech, Ty to masz artystyczną duszę, z byle czego potrafisz ułożyć piękny bukiet, kompozycję, ale już warkoczem z trawy zadziwiłaś mnie na całego ... a teraz ździebko odpocznij sobie w pachnącym sianku, należy się ... zanim urośnie następne zielsko:-) pozdrowienia ślę.,
OdpowiedzUsuńJacieflorek-cudnie. No słów mi brak. Kopka siana to taka mała, na łace, kiedy się suszy siano. Kopki się robiło na noc, albo, jak szedł deszcz. Rankiem, kiedy obesłcha rosa, znowu się je rozrzucało, aby przegrabiać (grabiami o drewnianych zębach). I tak aż do wyschnięcia. Siano po wyschnięciu zwożono do stodoły,lub robiono z niego właśnie stogi. W ten sposób przechowywało sie siano jesli był brak stodoły lub miejsca w niej. Ot, tak w kwestii kopka-stóg się wypowiedziałam:)
OdpowiedzUsuń...dech mi zaparło i nie wiem co pisać...
OdpowiedzUsuńCoraz piękniej u Ciebie. Im więcej patrzę, tym bardziej się zachwycam:-))
OdpowiedzUsuńAsia
Prześliczne siedliskowe zakątki. Podziwiam :)
OdpowiedzUsuńDech mi zaparło i nie wiem od czego zacząć! Nie znam podobnego miejsca. Stworzyliście niepowtarzalny, fantastyczny klimat. Każde pomieszczenie, każdy zakątek zachwyca pomysłowością i cudnymi detalami. Nie wiem Jolu jak Ty to robisz ale jesteś czarodziejką! Pomysł z kapeluszem - rewelacyjny!!! Szkoda, że goście nie mogli spróbować Twoich smakołyków.
OdpowiedzUsuńPrzesyłam gorące pozdrowienia z upalnego południa.
Bukiety piękne i niepretensjinalne. Szczególnie ten z groszkiem (jak myślę) w roli głównej. No i martwa natura z warzywem niczego sobie.
OdpowiedzUsuńA co wykorzystałaś na ogrodowe "stoliki"? Czy to jest jakaś konstrukcja do zbrojenia betonu?
Kapelusz rewelacyjny! W ogóle całe miejsce ma klimat, aż chce się w nim zostać na dłużej:) Stół przystroiłaś wspaniale, połączenie kwiatów z pysznym tortem, cudnie:))
OdpowiedzUsuńOmatkokochana ! Naprawdę - kapelusze z głów ! Ależ Ty masz fantazję ! I ile samozaparcia, by tak pracochłonne ozdoby zrobić. I dom i otoczenie zrobiłaś po prostu pięknie !!! Warkocz z trawy rzucił mnie na kolana ale i dekoracje w domu zawsze podziwiam. Widzę, że masz tę nowość - czarne petunie. I ostróżki wspaniałe, zresztą co ja się bawię w szczegóły - jest pieknie, interesująco, starannie wszystko zakomponowane. A goście niech żałują, że nie spróbowali Twoich smakołyków ! Ściskam Cię !
OdpowiedzUsuńVery informative, keep posting such good articles, it really helps to know about things.
OdpowiedzUsuńPo prostu wymarzone miejsce na wspaniały wypoczynek. Wszystko zapięte na ostatni guzik, wypielęgnowane. cudowne, pachnie sianem i cudownym torcikiem. Gorąco pozdrawiam aldona.
OdpowiedzUsuńCos pięknego:) Posiedziałabym tam, w tej przytulnej kuchni, posmakowała nastroju. Urządziliście sobie magiczne miejsce. I zazdroszcze ostróżek!
OdpowiedzUsuńSuper artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńWygląda to super. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń