jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

wtorek, 30 września 2014

Ogród prawie angielski

A w "stolicy" młodzi rządzą ...
Ale nie jest źle. Starzy zasadzili, to jest.








A bardzo młodzi też muszą gdzieś mieszkać i czymś jeździć.




Zakwitła hedera, po dwudziestu paru latach doczekaliśmy się kwiatów.



Trójklapowy pcha się, gdzie się da, a nie wszędzie się da. Zwiesza się zewnętrznym lambrekinem, na piętrze otulił przed zimą komin. Najpiękniej przebarwiło się dzikie wino na dachu.









 
 





Kładka na piętrze, miałam obawy stąpając po niej, ale co za klimat:





Brakuje jednak przestrzeni. No cóż, przecież w końcu to miasto.
Pozdrawiam z jesiennej Warszawy.
jolanda

23 komentarze:

  1. Uwielbiam domostwa oplątane winobluszczem.Pięknie u Was. Kaczorówkowy taras też cały spowity. Trójklapek mi wymarzł, ale pęcioklapek ma się dobrze. Hedra u mnie marnie, czasem wymarznie, ale potem odbija, nie to, co u siostry całe drzewo oplatane, ale to klimat wielkopolski nie mazurski. Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzikie wino na Mazurach zasadziłam w wielu miejscach, głównie przy słupach elektrycznych (wątpliwa estetyka), ale póki co, szału nie ma. Bluszcz całkiem, całkiem. Trójklapowca nie próbuję. Zasadziłam hortensję pnącą w ub. roku, zimy nie było, to nie przemarzła, a co dalej, to się okaże. Większa część siedliska nie jest osłonięta, wiatry hulają nie raz, że ho, ho. Ale za to widoki po horyzont.
      Buziaki

      Usuń
    2. Pnącą hortensję też mam nic jej mrozy nie robią, a listki wypuszcza wcześniej niż 5-klapek. Żle je posadziłam bo i ona i klapek na tarasie, teraz już zaczynają się plątać, włazić jedno na drugie. Tak 3- 4 lata trza poczekać, a potem śmigają, jak głupie.

      Usuń
    3. Może masz zacisznie. Ja posadziłam w najbardziej przewiewanym miejscu, ale zobaczymy, zaczęła się już wspinać po murze.
      Oby 5klapek nie zadusił tej hortensji.
      Pa

      Usuń
  2. ...zawsze podobał mi się bluszcz i zielone domy :)). Mnie jednak intryguje coś innego, czy przy takim opleceniu murów nie ma problemu z wilgocią w domu? Wiem, wiem czepiam się jak każdy chop. Widok jednak piękny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Raczej mury się osuszają, bo roślina ciągnie wilgoć dla siebie.

      Usuń
  3. Tak jest klimacik...nie ma co.baśniowo...Ja puściłam 5klapowca na drewutnię-ale szału nie ma,zreszta co ja chce po 2latach..Interesuje mnie jednak czy bardzo wżyna sie w mur.?Chciałabym osłonić troche taras i nie wiem czy winogronem czy winobluszczem?miłego dnia-aga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z dzikim winem i u mnie tymczasem podobnie. 3klapowiec czepia się muru sam, 5klapowiec tu na zdjęciach pnie się po siatce, ale na drewutni prawdopodobnie poradzi sobie sam. Pędy 3klapowca czepiają się muru, 5k. nie.
      Jestem za winogronem, dodatkowo można poskubać owocki i napić się wina. Mój dwuletni wnuk uwielbia te drobne, ciemne winogrona, dajemy mu bez skórki, bo jest twarda, ale wsuwa z pestkami.
      Miłego dnia Aga

      Usuń
  4. Takie oplecione zielonością domy zawsze robią na mnie wrażenie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam takie obrośnięte pnączami budynki, zwłaszcza jesienią. Wyobrażam sobie ile pająków i innych owadów ma schronienie i łatwy dostęp do domu, ale co tam, tez kiedyś sobie posadzę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porównaniu z Mazurami, choć tam nie mam pnączy na budynkach, znikome ilości pająków. Tam to dopiero mury kwitną pajęczynami.
      Wcześniej w dzikim winie noclegownię miały wróble, teraz po sąsiedzku za dużo kotów. Rozciągnięcie siatki na murze to świetny pomysł i ptakom się podoba. Kiedyś podpatrzyliśmy to na wczasach w Turcji.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
    2. U mnie wróble mają 2 gniazda pod dachem - jakoś wypatrzyły dziury w styropianie. Fajnie ćwierkają, trochę mniej fajnie, że robią na parapety ;-) W okolicy mieszka całkiem spora gromadka, bo jak kiedyś po koszeniu trawy zebrały się na wyżerkę, to naliczyłam ok. 20 szt.

      Usuń
    3. Może zawiesić im budki lęgowe w innym miejscu :)

      Usuń
  6. Domek w mieście ale z wiejskim klimatem. Pięknie wygląda , u mnie wino pnie się po plocie. Lubię te czerwone przebarwione liście jesienią. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  7. Cudny ten bluszcz. Dzięki Tobie dowiedziałam się, że nazywa się Hedera :-) My mieliśmy to szczęście, że zakwitł nam po 6 latach, przyciąga pszczoły i motyle. Muszę znaleźć jeszcze miejsce na posadzenie winobluszczu pięcioklapowego, kusi mnie tą przepiękną czerwienią, którą widać u Ciebie :-)

    pozdrawiam Danka

    OdpowiedzUsuń
  8. Uroczo i z klimacikiem :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Obłędnie klimatyczne zdjęcia, zwłaszcza ta "kiść" czerwoności, zwieszająca się przy oknie!!!
    Pięknie po prostu...
    Pozdrawiam ciepło!!!
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
  10. Malownicze te pnącza i takie jesienne :) Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  11. Miasto, nie-miasto...Piekne pnacza. Czasem przechodze obok domu obrosnietego hedera-caly buczy;) Pszczoly ja uwielbiaja;) Zreszta jest jedna na twwej fotce:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  12. Jestem po raz pierwszy u Ciebie - ale nie ostatni :)
    Chciałam powiedzieć, że masz piękne marzenie i trzymam kciuki za Ciebie!!!

    Pozdrawiam ciepło!

    OdpowiedzUsuń
  13. Robi wrazenie, przepiekny dom. Pnacza wow!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  14. Mam i ja. Klniemy na wróble i na to co zostawiają, ale pięknie jest.

    OdpowiedzUsuń