jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

czwartek, 4 października 2012

A jednak zaprosiłam jesień do stołu

Oto nastał październik, bardzo słoneczny i ciepły.
Pogoda dopieszcza, rozpieszcza, ale to nie czas na wygrzewanie się na słoneczku, bo dyniowate latoś obrodziły nad podziw. Na cukinię już chętnych brak, chyba muszę jeszcze cosik przetworzyć na zimę, bo aż szkoda by się zmarnowało.
Dynię zasiałam wiosną na kompostowniku, jako roślinę okrywową i na pseudoskalniaku, gdzie zrzucono olbrzymie kambulce na wjeździe po jakiejś rozbiórce starej obory i czekają na pomysł. Są wielgachne i piękne. Jak i dynie, które je porosły.


zdjęcie z sierpnia
 1 października odleciały z okolicy żurawie. Naliczyłam sześć czy siedem kluczy.



Jeszcze lato wciska się w ramy okien, niechętne ustępuje miejsca Pani Jesieni. W małych okienkach domku ogrodnika wlewa się letni krajobraz.




Stara chata wita gości otwartymi oknami, letnim kwieciem, aurą nadal wakacyjną.








Niemniej jesień uporczywie puka do drzwi, póki co grzecznie prosi o wpuszczenie w progi; nawet jeśli będziemy ją uważać za intruza i ociągać się z zaproszeniem i tak wciśnie się każdą szczeliną, rozgości się w każdym zakątku domu i ogrodu. Jeszcze stroi się w szaty szkarłatne, przechadza się w promieniach słońca wśród ścieżek leśnych i w sadzie bądź w poświacie księżyca sypiąc gwiezdnym pyłem. Powabna snuje się z wdziękiem po okolicy, niczym modelka na wybiegu, urokliwa jest i ujmująca.


















Ale czar jej pryśnie, oj, wiem, jak przyjdzie deszcz i słota.
Jej sukienki romantyczne i powiewne stracą szkarłatno złociste barwy, ubłocone postrzępi porywisty wiatr; będzie chciała to ukryć za woalem gęstej mgły, mamić, ale mnie nie przechytszy, nie uda jej się to, na nic jej zabiegi, rokrocznie te same sztuczki, aż zmęczona podda się w okolicy listopada. Jej zgarbiona postać błąkać się będzie  po bezdrożach. Na zatracenie. Obnażone, skostniałe z zimna ciało, szara, ziemista twarz, zsiniałe usta ... nikt już jej nie przygarnie, nie utuli, nie ogrzeje, nie dopomoże.

Może mi jej żal i dlatego jestem smutna? Co rok dumnie przybywa by odejść sponiewierana, smagana przejmującym wiatrem, stłuczona zmarźliną deszczu, odtrącona chłodem ludzkich serc.

Chyba powinnam złożyć podziękowania tej Pani.  Bo natenczas jest ciepła, szczodra, hojną ręką skarby rozdaje ...














Żeby przerobić taką masę dyniowatych przydałoby się kilka takich:








Nalewkę na Myszach z wyselekcjonowanych mazurskich okazów otrzymał małżonek od sąsiadów na urodziny.

Pozdrawiam jesiennie

45 komentarzy:

  1. Jak malarsko i poetycznie. Taka ona zawsze, ta jesień zawoalowana i tajemnicza, pachnąca. Lubię tez tę Listopadową Panią, bom i ja listopadowa. Serdecznie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Słoneczna jest milutka :)
      Pozdrawiam Listopadową Rogatą Owcę.

      Usuń
  2. Pięknie,bardzo pięknie u Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Jesień w tym roku nas rozpieszcza. Słoneczko grzeje, jest ciepło, chadzam sobie w sweterku z apaszką na szyi, ale wiem, że za chwilę może być smutno, ciemno, mokro. Chciało by sie krzyczeć " chwilo trwaj". Cudowne widoki, cudowne zdjęcia. Jestem zchwycona. Może uda mi się choć latem odwiedzić tę wspaniałą krainę i pojeździć trochę na rowerze. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak, chwilo trwaj, jak najdłużej. Nie chcę myśleć, że może być inaczej.
      Pozdrawiam

      Usuń
  4. Masz cudowne zbiory i piękne kompozycje na zdjęciach.

    Najbardziej niesamowite są jednak żurawie. U nas też odleciały dokładnie pierwszego października. Myślę, że się umówiły na spotkanie gdzieś w przestworzach.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bo i ziemia u nas dobra.
      Chyba się umówiły, masz rację.
      Buziaki serdeczne :)

      Usuń
  5. pięknie na tym blogu będę zaglądać i zapraszam do siebie pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zaproszenie przyjęte.
      I ja zapraszam, proszę rozgość się :)

      Usuń
  6. I znów tyle cudowności!
    Dynie z gęsimi szyjami - fantastyczne!
    Jesień mokrą i zmarzniętą zaprośmy na herbatę z imbirem. Niech wysuszy przy piecu suknie i buty.
    Uściski!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. M. dzięki, najbardziej imponujące dynie z cukiniami. Cukinie przerosły, bo nie było czasu na przetwórstwo. Mam nadzieję jeszcze co nieco z niej zrobić.

      Tak, tak, zaprosimy Ją przed kominek, ta herbatka z imbirem to dobry pomysł. Długa droga przed Nią, musi nabrać sił coby zawitać do nas w przyszłym roku.
      Miłego ciepłego wieczoru

      Usuń
  7. Ojjj ta jesień ... piękna choć tak ulotna jej uroda ... Pozdrawiam i zapraszam do siebie .

    OdpowiedzUsuń
  8. musisz częściej być smutna ;)
    poetka w ciebie wstępuje :)
    zdjęcia dyń super, mam nadzieję zostawiłaś mi nieco lampioników :)
    te nocne też ekstra

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miechunka z ruin siedliska, narwałam sporo, choć i siedliska nie ogołociłam, bynajmniej. Masz to u mnie.
      Nocne fotki głównie Kuby, nawet gwiazdy widać.
      Buziaki :)

      Usuń
  9. witaj, jolando. ja również w mazurskiej krainie mieszkam...swoją drogą co za przypadek, że dwie nie znające się osoby nazywają swoje miejsce na ziemi prawie jednakowo. nie lubię jesieni, nawet tej kolorowej. za blisko jest zimy. ciepłolubna jestem. czekam na wiosnę i zapraszam w odwiedziny:
    http://daleko-od-szosy.blogspot.com/
    pozdrawiam serdecznie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pani Jesień, mimo iż nie jest zapraszana, sama przychodzi niestety. Ja bym tam jej nie zaprosiła z pewnością. Miło się czytało Twój tekst i oglądało śliczne zdjęcia. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Giga, dzięki za natychmiastową reakcję na moje smutki.
      Pozdrawiam cieplutko

      Usuń
    2. :))), miło mi, że troszeczkę pomogłam. Buziak

      Usuń
  11. Zrobiłam dyniowe przetwory ze 2 lata temu, jeszcze ostatki stoją w spiżarni, jakieś konfitury, dżemy, marmolady o smaku orientalnym, nic już nie robię z dyń; a jesień? jak przyszła, tak i odejdzie, niezależna zupełnie od nas powtarzalność; nalewka z myszy? a co w środku się moczyło? pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Marysiu - jakieś ciekawe smaki Twoich dwuletnich przetworów?

      Dynie póki co przerabiali inni, głównie robili zupę krem wg przepisu Anety Kręglickiej, ponoć przepyszna, ja mam ją w planie w najbliższych dniach, bo dla siebie nie było sensu gotować. Uwielbiam dynię w occie, ubiegłoroczna, kupiona, była do bani, zatem spróbuję ze swojej. Jeszcze cosik pokombinuję.

      Nalewka z wyselekcjonowanych mazurskich okazów mysz ma tylko oryginalne opakowanie ...


      Usuń
  12. Jolu, ależ to istne szaleństwo dyniowate, pięknie obrodziły :-) uwielbiam dynie, kabaczki, cukinie, mogę je jeść na okrągło. Buziaki! Dominika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Chętnie się podzielę, bo nie da się przetworzyć tylu kilogramów.
      Odwzajemnione buziaki

      Usuń
  13. Piękne zbiory!!!
    Zdjęcie słonecznika na grubym drewnianym parapecie mnie urzekło....mam wielką słabość do takich parapetów....
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  14. Jolu, a już zamknęłam Kaczorówkę:( U ciebie każda pora jest piękna, bardzo fajnie wykorzystane zardzewiałe żelastwo, mam na mysi tą myszkę:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za zaproszenie, kto wie, może jak już skończymy tą mazurską harówkę to zaczniemy zwiedzać i dalszą okolicę:) U Ciebie tak pięknie,podziwiam ogrom pracy, którą wykonujecie. Chwała Wam za ratowanie tego pięknego miejsca.

      Usuń
  15. W piękne zdjęcia i jeszcze piękniejsze słowa ubrałaś swoją opowieść:)Zawsze z uśmiechem czytam to, co piszesz,a Twoja Jo-landia staje mi się bliska:)
    Zielona miska,dynie i nalewka super :)
    Jak się nazywa krzew z czerwonymi jagodami na tle nieba?.Spacerując przy rzece spotkałam kilka tych krzewów.Nie wiem jak się nazywa, czy jest to kalina?
    Pozdrawiam serdecznie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozalio - tak, to jest kalina, jesienią ozdobne również liście, które cudownie się przebarwiają.
      Dzięki za wizytę.
      Pozdrawiam serdecznie

      Usuń
  16. Jolu, piękna jest jesień w Mazurskiej Krainie.
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No, no, ale dziś właśnie siąpi deszcz i świat poszarzały za oknem.
      Choć, jak mówi Ania z Siedliska, jest bardzo potrzebny. Zatem niech pada.

      Usuń
  17. śliczne zdjęcia, imponująca kolekcja dyni:) są przepiękne , pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  18. Ciekawe kiedy skończymy garbić :))). Dzięki, że byłaś. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Grabimy sobie, grabimy, skończymy, jak się pogarbimy.

      Usuń
    2. :))) uśmiałam się,ale to niestety prawda. Buziak

      Usuń
  19. Nienawidzę jesieni; nie lubię dyń, bo są jesienne, nie lubię babiego lata, bo wróży listopady, nie lubię żółtych liści, bo zaraz spadną. Będzie wyło, padało,będzie do d. Najchętniej napić się tej na myszach, do ciepłej nory, pod liście, jak jeże, i przespać. Spać do krokusów i skowronków.
    Diagnoza - jesienna depreska. Wiem.
    Pozdrowienia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju, też tak miewam, ale to przejściowe dolegliwości.
      Pozdrawiam

      Usuń
  20. Jolu, co ta za nowina - ta depresja ? Chyba nie mamy czasu na takie kaprysy - tyle roboty jesienią ! Masz piękne plony, tykwy urzekajace. Chyba posieję je wiosną, bardzo mi się podobają. Dynię w kawałkach upiecz w piekarniku, posmarowaną oliwą, posypaną lekko czosnkiem, do tego sól, sporo pieprzu, a pod koniec - np. feta. To jest pycha ! Z pieczonej dyni jest też wyborna zupa.
    Pozdrawiam serdecznie i jesiennie - pluchy jeszcze daleko, zreszta tak mało wody w glebie, że nawet długie deszcze powitam z radością.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj tak Aniu, z tą robotą to masz rację, zbieram się co dzień od nowa.
      Czytałam w necie o tej dyni zapiekanej, jeszcze nie próbowałam.
      Zupa krem też wyborna. Odnajduję różne smaki dyni i cukinii, okazuje się, że to wspaniałe warzywo.
      Na Mazurach właśnie siąpi.

      Usuń
  21. Przepieknie "namalowalas" nam jesien i rownie wspaniale zaprezentowalas ja na wyjatkowych zdjeciach. Podziwiam za ogrom pracy jakiej wymaga pielegnacja oazji w ktorej mieszkasz!

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń