Kobea to moja ukochana roślina. Porasta rokrocznie mur. I rokrocznie najbujniej kwitnie tuż przed przymrozkami. Nic na to nie poradzę, bo wysadzić ją można w maju po zimnych Ogrodnikach.
Mimo słonecznego tegorocznego lata nie zdążyła z kwiatami, jak zwykle. Żal serce ściska, jak multum pąków kwiatowych nie zdąży ukazać swej pełnej krasy.
Dziś rano kobea nadmarzła, najbardziej ucierpiały dalie.
Wczorajsze zdjęcia, które robiłam ze zmrożonymi od arktycznego wiatru rękoma. W kadrach pełnia lata, a za oknem zmarźlina, choć dzień od rana b. słoneczny.
Cieplutko pozdrawiam
jolanda
Nasturcja samosiejka z tunelu foliowego
Dziś dalie smutno zwiesiły głowy
Szałwia
Kosmosy (po)legły na sole
Zestawienie tych dwóch roślin uważam za genialne
Miechunka z mrozem
oj żal tych tropikalnych kwiatów... mazurskie lato kończy się zimą, niestety, a zanim się rozkręci, to trwa!
OdpowiedzUsuńKobea rosnie w Wenezueli jak chwast, nie ma zimy wiec sobie rosnie nieprzerwanie, jej kwiaty z zielonych dochodza do fioletu przez wszelka game posrednia tych kolorow, robie z niej bukiety laczac wszystkie te kolorki, sa przepiekne. Masz sliczny ogrod, i szkoda ,ze juz zdecydowanie przymrozilo...pozdrawiam Cie serdecznie
OdpowiedzUsuńU nas dziś nad ranem minus 6... Aż się boję zajrzeć do ogrodu... Buziaki!
OdpowiedzUsuń...u nas chyba dalie przetrwały, zobaczymy dopiero jutro...
OdpowiedzUsuńMur opleciony kobeą, co za piękny widok, co roku zachwycam się nim; jechałam dziś raniutko do miasta, mrozu jeszcze u nas nie było, gdzieś w okolicy +1, pyszne dalie wychylały się z ogrodów, co jedna, to ładniejsza, oj! myślę sobie, czy przetrwacie dzisiejszą noc, bo mróz ma być dziś; bardzo szkoda tych piękności, bardzo; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńJestem zakochana w Mazurskim siedlisku !!!!!!!! - . wszystko mi się tu podoba i godzinami mogłabym oglądać Twój blog - pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńUwielbiam Jolu Twoje zdjęcia !!!!!! Ganeczkiem nieustannie się zachwycam , a taki murek to moje marzenie . Popieram Wandę powyżej , też tak myślę o Twoim blogu a u Wandy też mogłabym godzinami przesiadywać. Pozdrawiam cieplutko i udanego weekendu.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Twoje obejście. takie swojskie, ukwiecone, śliczne. Kwiaty nadal kwitną pięknie. Niech ich mróz nie zetnie.
OdpowiedzUsuńEch, pierwsze przymrozki, zal zawsze kwiatow..U nas jeszcze dalie kwitna. A kobea zagosci u mnie w przyszlym roku.
OdpowiedzUsuńSielsko tam u Ciebie i pieknie:)
Moja w tym roku posiana, zmarniała. W zeszłym roku z sadzonki ze sklepu, nawet urosła i miała kilka kwiatków, ale nie tyle, co u Ciebie. A może ją wysadzić wcześniej i robić jej jakiś klosz ochronny z folii w razie przymrozków wiosennych. Może wtedy wcześniej zakwitnie?
OdpowiedzUsuńAle jest śliczna, faktycznie.
Jolanto, wczoraj przewertowałam Twojego bloga od początku do końca, nie pierwszy raz zresztą :-) Jesteś dla mnie nieustającym źródłem inspiracji!!! Podziwiam, zazdroszczę, cudnie tam macie, ogrom pracy włożyliście w wasze siedlisko i efekty są powalające! Chylę czoła!!! Buziaki!
OdpowiedzUsuńPrzepiękne zdjęcia!!!
OdpowiedzUsuńMur cudny, drabina (czy to schodki:) też cudna, no i ten ganek i znów wspomnienia....
Ach no i te drzwi...
Udanej niedzieli!
Ten dzwoneczek... :)
OdpowiedzUsuńI ja się zachwycam. Aż żal, że jesień odbierze nieco uroku siedlisku, ale gdy sypnie śniegiem, będzie znów jak zaczarowane...
Dom prezentuje się już cudnie Jolu. Ależ moc pracy wykonaliście, podziwiam za każdym razem i przy każdej odsłonie :) Myślałam, że to ja coś zmaściłam z moją kobeą, a ona po prostu tak późno kwitnie. Ten murek, ach ten murek. Dziś urzekła mnie też Twoja daliowa rabata, dzięki tym pokaźnym kamieniom jest niesamowita. Pisałam już, że mamy podobne gusta;) Serdeczności ślę
OdpowiedzUsuńRzeczywiście zestawienie z rozchodnikiem super. Czy ta szara roslina to bylica?
OdpowiedzUsuńChałupka jak z bajki, dzwonki kobei jak malowane, szkoda, szkoda, że tak to mija. U mnie nagietki jak w pełni lata, żal że zmarzną, ale co zrobić?
OdpowiedzUsuńCzekać do wiosny!
Pozdrowienia serdeczne.
Piękny, wspaniały ganek... doskonałe proporcje. Nic dodać. Serdecznie pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńSzkoda pąków kobei ale i tak pięknie wyglądała. Dzwonek i mnie zauroczył, jak zresztą całe Twoje obejście. Ślicznie jest u Ciebie ! Uściski !
OdpowiedzUsuńWitaj Jolu. Pospacerowałam sobie po twoim blogu. Jestem zachwycona domem i okolicą. Pięknie opisujesz i pięknie ilustrujesz swoje opowieści zdjęciami.
OdpowiedzUsuńDziękuję Ci za odwiedziny i miły komentarz. Przesyłam serdeczności.
Jolu piękne miejsce, raj na ziemi, dom cudowny! Żeby tak mi kiedyś było dane takie siedlisko ;) Zazdroszczę i to nawet bardzo ;)
OdpowiedzUsuńDziękuję za odwiedzinki u mnie :)