Drepcząc schodami z antresoli sypialnianej w sobotni ranek starałam się zanucić Barcelonę ... czy w ogóle możliwe jest zanucenie czegokolwiek przed poranną kawą? Zalałam kubek wrzątkiem, złapałam upragnionego łyka, gdy nagle z radia usłyszałam to, na co czekałam. Gwoli wyjaśnienia - rzadko budzę się z piosnką na ustach, daleko mi do melomanki, ot, taki dzień, naszło mnie.
- Marzenia się spełniają - skwitowałam mężowi.
Melodia na dzień dobry, zwiastun miłego dnia.
Genezy miłego sobotniego poranka szukać trzeba w piątkowy wieczór. Otóż zwyczajowo, po naszej kilkudniowej nieobecności w siedlisku, gdy temperatura w Domku Ogrodnika już oscyluje wokół 20 st. C, dzwonię z komunikatem do sąsiadów, że jesteśmy gotowi na ich przybycie.
Pozdrawiam znad stołu w kolorze cappuccino, mniam, mniam, wokół roztacza się zapach świeżego wosku i suszących się plastrów pomarańczy, dyskretnie pomijam dymek papierosowy, bez którego nie powstałby żaden post (wytrzyjcie to myszką, proszę)
jolanda
PS. Nasze sąsiedztwo to bardzo twórczy ludzie, zajrzyjcie proszę jeszcze raz na Perspektywę by obejrzeć prace Julitki i tutaj, mnie zauroczyły wróble na biegunach.
- Marzenia się spełniają - skwitowałam mężowi.
Melodia na dzień dobry, zwiastun miłego dnia.
Genezy miłego sobotniego poranka szukać trzeba w piątkowy wieczór. Otóż zwyczajowo, po naszej kilkudniowej nieobecności w siedlisku, gdy temperatura w Domku Ogrodnika już oscyluje wokół 20 st. C, dzwonię z komunikatem do sąsiadów, że jesteśmy gotowi na ich przybycie.
Razem z sąsiadami przybył obraz Wyzebrana przejażdżka, głównie z powodu faktury i kolorytu ramki - wg autorki dzieła, jakoby sam obraz to tylko dodatek do owych cudownych ramek ...
Zamaiło się w domku, powiało wiosną, zazieleniło, oj chciałoby się zasiąść na murawie, w rozbielonym kwieciem sadzie ...
Mąż zakochał się ... w obrazie, wspomnieniu czy marzeniu, a któż to wie? Nie pytam, sama się zachwycam, bo obrazek wprowadza pogodny nastrój beztroskiej dziecinnej zabawy. Może w szary, grudniowy, bezsłoneczny dzień to lek na chandrę?
Spowodował lawinę pomysłów, dał nam wszystkim takiego powera, że po sobotnich zakupach (przede wszystkim lnu na obicie narożnika) i obiadku, zabraliśmy się pełną parą za robotę.
Oto salonowo-jadalniany narożnik, który dysonansował z kątem do poobiedniej kwadransowej regeneracji, ew. drzemki (ten też pozostawia do życzenia, ale jest na dalszej pozycji kolejki po estetykę wnętrz siedliskowych).
Ów narożnik z prawej, poniżej ze stołem i krzesłami.
Ponieważ zbieramy wszystko, co kto wyrzuca z mieszkania, trudno zgrać design, new look jest koniecznością.
Ów narożnik z prawej, poniżej ze stołem i krzesłami.
Ponieważ zbieramy wszystko, co kto wyrzuca z mieszkania, trudno zgrać design, new look jest koniecznością.
Rozbebeszamy narożnik i działamy.
Efekty teamu, tadam:
W niedzielę dzieło dokończono - krzesła i stół do kompletu.
Zapraszam na klimatyczną sesję zdjęciową głównych sprawców dzieła renowacji.
Efekty teamu, tadam:
Zapraszam na klimatyczną sesję zdjęciową głównych sprawców dzieła renowacji.
Pozdrawiam znad stołu w kolorze cappuccino, mniam, mniam, wokół roztacza się zapach świeżego wosku i suszących się plastrów pomarańczy, dyskretnie pomijam dymek papierosowy, bez którego nie powstałby żaden post (wytrzyjcie to myszką, proszę)
jolanda
PS. Nasze sąsiedztwo to bardzo twórczy ludzie, zajrzyjcie proszę jeszcze raz na Perspektywę by obejrzeć prace Julitki i tutaj, mnie zauroczyły wróble na biegunach.
:* lecę spać bo rano do sklepu po woski i projekt złożyć...itp,itd.
OdpowiedzUsuńcieszę się, że mogłam z Miłym w tym naszym wspólnym działaniu uczestniczyć :*
Kochamy WAS:)
OdpowiedzUsuńWitaj
OdpowiedzUsuńPrzepiekny obraz, a Twoja metamorfoza- rewelacyjna.
Pozdrawiam gorąco
Przeróbka fajna... :)
OdpowiedzUsuńObrazek ma uroczą ramkę, to prawda, ale sam też jest miły. Kanapa przeszła niesamowitą metamorfozę. Zdolni jesteście :)))
OdpowiedzUsuńZa tego papieroska masz ode mnie po nosie.... to tak na wstępie... ale ten narożnik...WOW!!!! Wybaczam wszelkie grzechy i grzeszki. Cudo absolutne. Bosko pobielone i tym lnem opasane. Jesteście cudotwórcami. No i kota w ucho smyram bo słodziak. :-)
OdpowiedzUsuńaaaaaa no właśnie... no i jeszcze obraz /tak mi na koniec oczy przysłoniłaś tym narożnikiem, że zapomniałam wspomnieć iż.../ też się zakochałam. Uroczy klimat no i mi przypomina także to żebranie u taty... "tato mogę na konia???" no i taka rył kolanami po podłodze i woził córcię swą... Teraz ON wozi naszą chrześnicę. :-)
OdpowiedzUsuńPiękny narożnik Ci wyszedł :) a ja tyle staroci wyrzuciłam :(
OdpowiedzUsuńMiłego I.
a klimatyczna sesja polegała na wygonieniu naszych chłopców z kadru a i tak jak widać na ostatnim, twardzi byli ;)
OdpowiedzUsuńNo to ja tylko westchnę sobie "ach" i "och", narożnik "po" wygląda, jak pałacowy mebel.Dobrze mieć takich pomagających.
OdpowiedzUsuńObrazek jest super, każda z nas chyba tak "woziła" swoje pociechy, dzieci to uwielbiają:)
A jak chciałabyś kiedyś zobaczyć misz-masz -meblowo-śmietnikowy to udaj się będąc w "mieście" na tyłach Teatru Wielkiego do kafejki Antrakt:)Super klimat, jak masz psa to zabierz, mile widziany:)
Buziaki
Udana przemiana :)ważne że mebelek dostał drugie życie.Obrazek ładnie dopełnia kącik :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiamy :)
Jolu, ale te obrazy cudne :) i jeden i drugi :) zazdraszczam :) a renowacja narożnika wyszła super :) kolor mi się podoba dzięki niemu ozdoby na oparciach wyglądają uroczo :)
OdpowiedzUsuńNadrabiam wreszcie zaległości, których narobiło się niemało.
OdpowiedzUsuńNajpierw zachwyciły mnie Twoje drzwi wejściowe, piękne, dwuskrzydłowe, nadgryzione zębem czasu!
O takich również marzyłam, niestety mam te zwykłe.
Potem obraz, taki jasny, radosny, a ramka cudna!
No i ta salonikowa kanapka, cacko wyczarowałaś!
Pięknie wszystko wygląda na tle białej ściany!
Pozdrawiam!
Metamorfoza wspaniała!!! Nie dziwię się, że obraz was zainspirował i dał "kopa" do roboty... Jest piękny!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Iza
wspaniały ten narożnik. jak wy umiecie wyobraźnie przekuć w czyn. pozdrowienia zostawiam:)
OdpowiedzUsuńWpadam, czytam, nigdy nie komentowałam, zazdrościłam po cichu ale dzisiaj ten narożnik mnie rzucił na kolana!!!! Zazdrość mi oczy zalała ;)))No cudo po prostu!!!!! Czapki z głów za pomysł, chęci, pracę i wynik :)))))
OdpowiedzUsuńNie, no dech mi zaparło! zazdroszczę wspaniałych sąsiadów, zajrzałam do nich na stronkę, jakie pomysły, staranne wykonanie, coś pięknego na wykorzystanie starych, niepotrzebnych różności; pozdrawiam serdecznie wszystkich.
OdpowiedzUsuńNo- rzeczywiście po "tadam!" efekt maksymalny :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :)
No kurcze blade! Wszystko, jak zwykle piękne, sąsiedzi wyjątkowi, obrazek od, którego robi się ciepło!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie!
Wspaniały jest teraz! Bardzo lubię rozbielone meble, niestety, musiałabym w moim domku wszystko przemalowywać, a na takie szaleństwa mnie już nie stać- chyba za stara już jestem i odwagi brak.Chętnie pocieszę oko i nakarmię duszyczkę u Ciebie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńzatkao kakao i się napatrzeć nie mogę!!!Absolutnie najgenialniejsza przeróbka jaką dotąd widziałam!Masz talent!Kilka razy cofałam sie w tym poście na foty przed i po przypatrując się im, czy aby na pewno to ten sam mebel.Gdyby był ranking-drugie życie mebli, temu przyznałabym pierwsze miejsce...:)A i jeszcze zaintrygowała mnie pobielona podłoga z płyty osb;)obserwuje wiec jeden z lepszych blogów jakie znalazłam.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję, miło mi, proszę, rozgość się, zabawa dopiero się zaczyna.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie