Jakoś czasu brak.
Po raz 3. wraz z zakręcenonymi florystami z portalu http://www.forumkwiatowe.pl/ graliśmy z Jurkiem Owsiakiem w orkiestrze. Bractwo przybyłe z różnych krańców Polski kreowało bukiety w pracowni florystycznej, za którą uchodził mężowski warsztat produkcyjny; większości użyczaliśmy "kawałka podłogi" do spania. Było wesoło choć bardzo pracowicie. Powoli dochodzę do siebie, porządkuję dom i myśli. Regeneruję obolałe członki ciała po czternastogodzinnym "kukaniu" w studio nr 5 TVP na Woronicza.
Sylwestra spędziliśmy w siedlisku, bo najpierw się uparłam, a później rozchorowałam (dokładnie w święta), przeto na piątkową podróż na Mazury, w przeddzień sylwestra, zaaplikowałam 2 apapy, jasiek i cieplutki kocyk ... czułam się z godziny na godzinę lepiej, tym bardziej, że małżonek zadziwiająco o mnie dbał.
Zabawa z sąsiadami była przednia, przygotowałam stół z przekąskami - był pasztet, barszczyk z pasztecikami, makowe ciasteczka kopertki, sałatka owocowa - własnej roboty oraz i in. specjały, które dopełniały całkiem bogate menu, co by rok 2012 był dostatni. Piliśmy szampana pod rozgwieżdżonym niebem, przy blasku fajerwerków i lampionów szczęścia ... Marzenie się spełniło.
Przy nakryciu każdy miał bukiecik ... z bazi, to taki żart, niemniej zadziwiający o tej porze. W wazoniku zaś zieloniusieńkie sitowie.
Małżonek w międzyczasie zakładał oświetlenie stodoły, reperował studnię, jeździł, załatwiał różne sprawy.
Drzwi wysępił od sąsiadki, aktualnie w pocie czoła je szlifuje i zadręcza różnymi pomysłami co do koloru.
Ja ciut się oszczędzałam, niemniej z lasu nazbierałam różności już z myślą o bukietach na XX finał WOŚP. Wszelkie bazie, szyszki olszynowe czy omszałe gałązki świerkowe, jakie można było zobaczyć w bukietach na wizji, to skarby z pobliskiego lasu. Czekały chyba na mnie, bo właśnie leśnicy robili czystkę, jak widać na zdjęciu ponżej, nie tylko leśnicy.
Zmuszeni byliśmy odwlec powrót do Warszawy, gdyż w związku ze sprzyjającą ku temu pogodą, wkopano nam ekoszambo, zupełnie za free. Lepiej jak w Warszawie, bo kanalizacji w stolicy dalej niet, szamba notorycznie przepełnione, a na wsi proszę bardzo - woda "miejska" i oczyszczalnia !!
Kolorowych snów
jo-landa
Po raz 3. wraz z zakręcenonymi florystami z portalu http://www.forumkwiatowe.pl/ graliśmy z Jurkiem Owsiakiem w orkiestrze. Bractwo przybyłe z różnych krańców Polski kreowało bukiety w pracowni florystycznej, za którą uchodził mężowski warsztat produkcyjny; większości użyczaliśmy "kawałka podłogi" do spania. Było wesoło choć bardzo pracowicie. Powoli dochodzę do siebie, porządkuję dom i myśli. Regeneruję obolałe członki ciała po czternastogodzinnym "kukaniu" w studio nr 5 TVP na Woronicza.
Sylwestra spędziliśmy w siedlisku, bo najpierw się uparłam, a później rozchorowałam (dokładnie w święta), przeto na piątkową podróż na Mazury, w przeddzień sylwestra, zaaplikowałam 2 apapy, jasiek i cieplutki kocyk ... czułam się z godziny na godzinę lepiej, tym bardziej, że małżonek zadziwiająco o mnie dbał.
Zabawa z sąsiadami była przednia, przygotowałam stół z przekąskami - był pasztet, barszczyk z pasztecikami, makowe ciasteczka kopertki, sałatka owocowa - własnej roboty oraz i in. specjały, które dopełniały całkiem bogate menu, co by rok 2012 był dostatni. Piliśmy szampana pod rozgwieżdżonym niebem, przy blasku fajerwerków i lampionów szczęścia ... Marzenie się spełniło.
Przy nakryciu każdy miał bukiecik ... z bazi, to taki żart, niemniej zadziwiający o tej porze. W wazoniku zaś zieloniusieńkie sitowie.
Małżonek w międzyczasie zakładał oświetlenie stodoły, reperował studnię, jeździł, załatwiał różne sprawy.
Ja ciut się oszczędzałam, niemniej z lasu nazbierałam różności już z myślą o bukietach na XX finał WOŚP. Wszelkie bazie, szyszki olszynowe czy omszałe gałązki świerkowe, jakie można było zobaczyć w bukietach na wizji, to skarby z pobliskiego lasu. Czekały chyba na mnie, bo właśnie leśnicy robili czystkę, jak widać na zdjęciu ponżej, nie tylko leśnicy.
Zmuszeni byliśmy odwlec powrót do Warszawy, gdyż w związku ze sprzyjającą ku temu pogodą, wkopano nam ekoszambo, zupełnie za free. Lepiej jak w Warszawie, bo kanalizacji w stolicy dalej niet, szamba notorycznie przepełnione, a na wsi proszę bardzo - woda "miejska" i oczyszczalnia !!
Kolorowych snów
jo-landa
do jutra :)
OdpowiedzUsuńwrobel
Pięknie, pięknie i niesamowicie :-))) Uściski przesyłam :-)))Dominika
OdpowiedzUsuńGratulujemy przydomowej mini-oczyszczalni! To świetna sprawa! My opróżniamy raz na jakieś półtora roku. A drzwi, drzwi są po prostu cudowne!!!
OdpowiedzUsuń