Kilka słów
Mieszkam w "zielonej" Warszawie w domu pokoleniowym, pełnym wspomnień i pozytywnej energii. Odkąd pamiętam, był to dom otwarty i taki jest do dziś. Gwarno od dzieci i młodzieży, niemniej jest gdzie uciec, jeśli jest potrzeba wyciszenia.
Lubimy z mężem podróże, ostatnio trochę żeglujemy po ciepłych wodach, zimą, przynajmniej dwukrotnie, wyjeżdżamy na narty. Nie dążyliśmy do posiadania działki, bo nie chcieliśmy się wiązać z jednym miejscem. Co prawda mała odskocznia zawsze była, bo w niedalekiej odległości od Warszawy, nad uroczą rzeczką, przy lesie, mój teść czekał z otwartymi ramionami i gościną.
Kochał ten kawałek ziemi, namiętnie ją uprawiał.
Wielokrotnie, kiedy synowie byli mali, wyjeżdżaliśmy na wakacje do mojego ojca, na Mazury, w okolice Mrągowa.
Dawno zapomniana miłość do krainy jezior obudziła się w nas całkiem niespodziewanie, przypadkiem ... i to pewnego lutowego dnia ...
Mieszkam w "zielonej" Warszawie w domu pokoleniowym, pełnym wspomnień i pozytywnej energii. Odkąd pamiętam, był to dom otwarty i taki jest do dziś. Gwarno od dzieci i młodzieży, niemniej jest gdzie uciec, jeśli jest potrzeba wyciszenia.
Lubimy z mężem podróże, ostatnio trochę żeglujemy po ciepłych wodach, zimą, przynajmniej dwukrotnie, wyjeżdżamy na narty. Nie dążyliśmy do posiadania działki, bo nie chcieliśmy się wiązać z jednym miejscem. Co prawda mała odskocznia zawsze była, bo w niedalekiej odległości od Warszawy, nad uroczą rzeczką, przy lesie, mój teść czekał z otwartymi ramionami i gościną.
Kochał ten kawałek ziemi, namiętnie ją uprawiał.
Wielokrotnie, kiedy synowie byli mali, wyjeżdżaliśmy na wakacje do mojego ojca, na Mazury, w okolice Mrągowa.
Dawno zapomniana miłość do krainy jezior obudziła się w nas całkiem niespodziewanie, przypadkiem ... i to pewnego lutowego dnia ...
Z największą przyjemnością obejrzałam i przeczytałam wszystko, cofając się aż do tego pierwszego wpisu.
OdpowiedzUsuńGooooosiu - witam serdecznie!
OdpowiedzUsuń