Warzywnik według wcześniejszej zapowiedzi.
Sukcesy i porażki.
Nie jest najlepiej w związku z ciągłymi deszczami, generalnie przelotnymi, ale jest zbyt mokro, warzywom to nie służy. Niby pomidory mam pod folią, ale nie wyglądają najlepiej. Z tego, co widzę i słyszę tu i tam, nie jest u mnie najgorzej, niemniej ubiegły sezon był bardziej pomidorowy.
Sprawdziła się uprawa w cylindrach, raczej ze względów estetycznych i porządkujących busz pod osłonami. Szybciej rośliny przesuszają się, zatem częstsze podlewanie jest grane, ale jest to ułatwione dzięki wlewaniu wody bezpośrednio pod roślinę, czyli do cylindra.
Pierwsze ogórki w foliaku miałam 1 czerwca, ale później była długa przerwa, bo noce zbyt chłodne, miejsce zbyt przewiewne, bo przy drzwiach wylotowych.
Papryka zaś naprawdę dorodna.
Na kapustę przygotowałam firankowe osłony, okopana była zawczasu, a tu niespodzianka - tantniś krzyżowiaczek. Rozpoznanie wroga nie było proste, a tym bardziej walka. Zrobiłam oprysk z zielonej pomidorowej, okryłam powtórnie firaneczką i nie jest źle. Zmasowany atak wroga nastąpił po zrandapowaniu wielohektarowego pola za miedzą, które w tym sezonie leżało odłogiem. Jakiż piękny widok zapowiadał się - pole pełne bławatków, maków, ostróżeczki, rumianu. Gdy weszłam tam z aparatem, tantnisiowe chmury rozpierzchały się spod nóg. Jakieś zielsko - brukiew? - zjedzone doszczętnie, sterczące kikuty łodyg. Następnego dnia wjechał ciągnik z wielkimi, dalekosiężnymi ramionami maszyny do oprysku. Pole umierało. Dłuższy czas wyglądało niczym pogorzelisko. Straszny, przygnębiający widok. Od tygodnia jest zaorane, zbronowane ... i znów wygląda na żywą glebę. Co trafi z niego na nasze stoły, to strach się bać !
Tantnisia nie widać już i na moim ogrodzie warzywnym; odrosła na nowo rukola, którą się posilał; może z braku dostępu do kapusty? Po wieściach z netu, że potrafi wydać 4 pokolenia podczas sezonu, byłam przerażona, ale od jakiegoś czasu go nie widzę.
Bielinek kapustnik nie może przysiąść na mojej kapuście, ale liszki obżerają liście nasturcji. Jak to mawia Kasia Bellingham - trzeba zmylić przeciwnika - no to zmyliłam siejąc na warzywniku nasturcję.
Pierwszą cebulę i czosnek zaatakował mączniak, póki co późniejsza wygląda zdrowo, ale przy takiej pogodzie trudno mieć nadzieję, że jej nie zaatakuje.
Ogórki sieję na 3 rzuty, nie spieszę się, bo kilka wczesnych krzaków mam w tunelu. I tu porażka. Mączniak atakuje nawet te najmniejsze krzaki. Prowadzę je na sznurkach w górę i dopóki są ładne, zdrowe, to cieszę się ich widokiem, bo pięknie wygląda taki zielony tunel. Na niewielki zapas na zimę wystarczy.
Uprawa ekologiczna, bez żadnej chemii, nie jest łatwa, moja niewiedza w temacie ogrodnictwa nie pomaga, ale nie daję się i staram się nie tracić entuzjazmu. Niejednokrotnie ręce opadają, ale porażki godnie przyjmuję na klatę. Przecież nie można mieć wszystkiego naj, naj, naj. Poza tym ogród jest piękny, ukwiecony i pełen smakowitych dobrodziejstw.
Ogród ziołowy
Zachwycająca pysznogłówka - biała i czerwona oraz sadziec, to nowe nabytki.
Wysiałam też wcześnie godecję, bo uwielbiam, ale ona nie uwielbia deszczowej pogody i mocno straciła na atrakcyjności.
Dosadziłam rumianek, kilka sadzonek lawendy, bo poprzednie przemarzły najwidoczniej, reszta ziół bez zmian; tradycyjnie wysiałam natkę pietruszki, bazylię, majeranek, który jest w kiepskiej kondycji związanej z aurą, portulakę, co już dawno przerosła, a była całkiem ciekawym smaczkiem do sałatek, kolendrę, którą wysiewam dla innych, bo ja za nic nie mogę się do niej przekonać.
Część zdjęć jeszcze z lipca, większość aktualnie zrobiona.
Zasypałam Was zdjęciami, przepraszam, ale mam wielkie zaległości.
Następnie będzie post o warzywku czy Vegecie, jak kto woli oraz warzywach solonych na zimę, bo wiele osób się upomina. A może łąka kwietna w sierpniu? Jej Wysokość cynia, dalie i in. pięknisie.
I post o florystycznym wydarzeniu, jakie miało miejsce u nas na siedlisku.
Wiele się dzieje, czas goni do przodu, a ja zostaję z tyłu, nie nadążam.
Buziole Kochani
Sukcesy i porażki.
Nie jest najlepiej w związku z ciągłymi deszczami, generalnie przelotnymi, ale jest zbyt mokro, warzywom to nie służy. Niby pomidory mam pod folią, ale nie wyglądają najlepiej. Z tego, co widzę i słyszę tu i tam, nie jest u mnie najgorzej, niemniej ubiegły sezon był bardziej pomidorowy.
Sprawdziła się uprawa w cylindrach, raczej ze względów estetycznych i porządkujących busz pod osłonami. Szybciej rośliny przesuszają się, zatem częstsze podlewanie jest grane, ale jest to ułatwione dzięki wlewaniu wody bezpośrednio pod roślinę, czyli do cylindra.
Pierwsze ogórki w foliaku miałam 1 czerwca, ale później była długa przerwa, bo noce zbyt chłodne, miejsce zbyt przewiewne, bo przy drzwiach wylotowych.
Papryka zaś naprawdę dorodna.
Na kapustę przygotowałam firankowe osłony, okopana była zawczasu, a tu niespodzianka - tantniś krzyżowiaczek. Rozpoznanie wroga nie było proste, a tym bardziej walka. Zrobiłam oprysk z zielonej pomidorowej, okryłam powtórnie firaneczką i nie jest źle. Zmasowany atak wroga nastąpił po zrandapowaniu wielohektarowego pola za miedzą, które w tym sezonie leżało odłogiem. Jakiż piękny widok zapowiadał się - pole pełne bławatków, maków, ostróżeczki, rumianu. Gdy weszłam tam z aparatem, tantnisiowe chmury rozpierzchały się spod nóg. Jakieś zielsko - brukiew? - zjedzone doszczętnie, sterczące kikuty łodyg. Następnego dnia wjechał ciągnik z wielkimi, dalekosiężnymi ramionami maszyny do oprysku. Pole umierało. Dłuższy czas wyglądało niczym pogorzelisko. Straszny, przygnębiający widok. Od tygodnia jest zaorane, zbronowane ... i znów wygląda na żywą glebę. Co trafi z niego na nasze stoły, to strach się bać !
Tantnisia nie widać już i na moim ogrodzie warzywnym; odrosła na nowo rukola, którą się posilał; może z braku dostępu do kapusty? Po wieściach z netu, że potrafi wydać 4 pokolenia podczas sezonu, byłam przerażona, ale od jakiegoś czasu go nie widzę.
Bielinek kapustnik nie może przysiąść na mojej kapuście, ale liszki obżerają liście nasturcji. Jak to mawia Kasia Bellingham - trzeba zmylić przeciwnika - no to zmyliłam siejąc na warzywniku nasturcję.
Pierwszą cebulę i czosnek zaatakował mączniak, póki co późniejsza wygląda zdrowo, ale przy takiej pogodzie trudno mieć nadzieję, że jej nie zaatakuje.
Ogórki sieję na 3 rzuty, nie spieszę się, bo kilka wczesnych krzaków mam w tunelu. I tu porażka. Mączniak atakuje nawet te najmniejsze krzaki. Prowadzę je na sznurkach w górę i dopóki są ładne, zdrowe, to cieszę się ich widokiem, bo pięknie wygląda taki zielony tunel. Na niewielki zapas na zimę wystarczy.
Uprawa ekologiczna, bez żadnej chemii, nie jest łatwa, moja niewiedza w temacie ogrodnictwa nie pomaga, ale nie daję się i staram się nie tracić entuzjazmu. Niejednokrotnie ręce opadają, ale porażki godnie przyjmuję na klatę. Przecież nie można mieć wszystkiego naj, naj, naj. Poza tym ogród jest piękny, ukwiecony i pełen smakowitych dobrodziejstw.
nasturcje, mietelnik, kosmosy i szarłat zwisły |
na pierwszym planie rabarbar |
zakochałam się w ślazówce, którą odkryłam w tym sezonie, niewiele kwiatów białych, głównie różowe |
wiedziona ciekawstwem posiałam ogórka żółtego |
fasolka szparagowa - miało nie być tycznej :( |
kocham bazylię :) ciekawostką jest to, że posiana w doniczki na rozsadę, ze dwa tyg. wcześniej, przegoniła ta oto gruntowa |
dynia w natarciu |
bawole serca |
nasturcję samosieję mam od kliku sezonów |
Zachwycająca pysznogłówka - biała i czerwona oraz sadziec, to nowe nabytki.
Wysiałam też wcześnie godecję, bo uwielbiam, ale ona nie uwielbia deszczowej pogody i mocno straciła na atrakcyjności.
Dosadziłam rumianek, kilka sadzonek lawendy, bo poprzednie przemarzły najwidoczniej, reszta ziół bez zmian; tradycyjnie wysiałam natkę pietruszki, bazylię, majeranek, który jest w kiepskiej kondycji związanej z aurą, portulakę, co już dawno przerosła, a była całkiem ciekawym smaczkiem do sałatek, kolendrę, którą wysiewam dla innych, bo ja za nic nie mogę się do niej przekonać.
Część zdjęć jeszcze z lipca, większość aktualnie zrobiona.
pysznogłówka na pierwszym planie, szałwia lekarska, sadziec, z prawej oregano |
pysznogłówka |
w skrzyni bazylia |
godecja jeszcze w dobrej formie |
pysznogłówka czerwona |
nagietek lekarski |
bazylia |
estragon |
pysznogłówka czerwona |
kwiat godecji |
wszędobylski tymianek, wciska się w każdą najmniejszą szczelinę |
Zasypałam Was zdjęciami, przepraszam, ale mam wielkie zaległości.
Następnie będzie post o warzywku czy Vegecie, jak kto woli oraz warzywach solonych na zimę, bo wiele osób się upomina. A może łąka kwietna w sierpniu? Jej Wysokość cynia, dalie i in. pięknisie.
I post o florystycznym wydarzeniu, jakie miało miejsce u nas na siedlisku.
Wiele się dzieje, czas goni do przodu, a ja zostaję z tyłu, nie nadążam.
Buziole Kochani
Pieknie u Ciebie, ale nie jestem nawet w stanie wyobrazic sobie ile to wszystko kosztuje pracy, aby tak to wszystko dopiescic. Czekam na post o vegecie:) Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuńTo Mazury są takie piękne i bez udziału mojego ogrodu :)
UsuńPozdrawiam serdecznie
Tez jak Kamilla pomyslalam, jak to Ty to wszystko ogarniasz! a jest bogato i pieknie i smacznie...i te nasturcje, i groszek pachnaca, bardzo lubie te kwiatki. Wszuystko takie dorodne, jak Ty to robisz? i zamieszczaj nastepne, ciekawam tej łączki..pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńCynie, kosmosy, groszek, nasturcje, dalie itp. to kwiaty przywołujące dzieciństwo. Lato jednak szybko mija i trzeba się spieszyć z podziwianiem ich urody.
UsuńPiękny i taki dopieszczony jest Twój ogród:)Wiem ile pracy to kosztowało:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Dziękuję :)
UsuńUczta, prawdziwa uczta dla oczu, a i zapachy wyobrażam sobie. Niezwykle wszystko dorodne. Ziemia musi być urodzajna bez dwóch zdań, a pracy ile to wiem.
OdpowiedzUsuńTe warzywa w soli daj, bo mam kleske urodzaju i nie wiem, co robić z plonami, a zmarnowac żal byłoby. Pozdrowienia serdeczne
Zapachy - TAK. Papierówki np. są b. aromatyczne, pachną jabłkiem. Aż dziwne, nieprawdaż? Truskawki o zapachu poziomki, bazylia nawet suszona, roznosi zapach na całą kuchnię.
UsuńWszystko ma swój niepowtarzalny smak i zapach. I wszystkich to dziwi.
Pozdrawiam
Jolu - cudownie ogląda się zdjęcia miejsc które widziało się na własne oczy:)Wszystko jeszcze Ci bardziej urosło i wypiękniało:)Piękny jest ten Twój ogród i wciąż się nim zachwycam.
OdpowiedzUsuńA uśmiech pojawił się jak zobaczyłam domek na drzewie....i mojego synka który bał się z niego zejść:):)
Pozdrawiamy Was bardzo serdecznie:)
Agata z rodzinką
Agatko - dziękuję za komplementy.
UsuńZ domkiem na drzewie będzie się wiązać historia twojego synka, niezapomniana.
Wszystkiego dobrego dla Was.
Mimo deszczowego lata wszystko wygląda dorodnie , ogródki zadbane z pięknymi aranżacjami. Lubię do Ciebie zaglądać. Miłego dnia !
OdpowiedzUsuńDziękuję Marysiu.
UsuńMiłego i dla Ciebie
Piękny ogród, wiem z doświadczenia ile wymaga to wszystko pracy. Mojemu synkowi marzy się taki domek na drzewie:)
OdpowiedzUsuńTwój ogród zachwyca różnorodnością i dbałością:))))Podziwiam i pozdrawiam serdecznie:)))
OdpowiedzUsuńNiby coraz lepiej mi idzie z tym moim ogrodem, ale niespodzianki stale mają miejsce, nie zawsze zresztą miłe.
UsuńSerdeczności Reniu
Na zdjęciach wszystko wygląda wspaniale i dorodnie ale ja wiem - gospodarz widzi lepiej. To trudny sezon Jolu. Pogoda niestabilna i zbyt dużo zimnych nocy. U nas zbiory średnie, bywało znacznie lepiej. Pomidory zawiązały pierwsze grona zbyt wysoko, nie mam pojęcia dlaczego. Ogórki obrodziły ale były piękne tylko do gradobicia. Pozbierałam pokaleczone - zamiast korniszonków będą pikle i sałatki, trudno. Chyba tylko dyniowate się popisują. Twój dyniowy "pagórek" wygląda fantastycznie. Nie wiem jak dajesz radę z tym wszystkim, wciąż Cię podziwiam. Zdjęcia cudne, obejrzałam z przyjemnością. Mocno ściskam!
OdpowiedzUsuńEwuniu - zamieszczam tylko "ładne" kadry, ha, ha.
UsuńOczywiście natura rządzi, nie my.
Uściski
Jak cudnie, jak cudnie! Nie mogę się napatrzeć na te zdjęcia. U mnie warzywnik w powijakach, w zasadzie dopiero od tego roku zaczęłam wykorzystywać moje niby wały -grządki, pestycydom już dawno powiedziałam NIE. Owszem, nie wszystko sie udaje - tak jak piszesz, ale przecież nie trzeba od razu miec wszystkiego;) Cieszę się przynajmniej, że to co mam, jest niepryskane. Pomidory sadzę pod folią, ale prosto w gruncie, a Twoje są piękne w tych donicach, możesz napisać, jaka mają pojemność? I skąd nasiona pomidorów? Bo plenne niesamowicie! Te donice maja dno normalnie? Pozdrawiam Cię serdecznie i życzę udanych zbiorów:)
OdpowiedzUsuńDonice po roślinach ze szkółki, bo synowa zakładała w stolicy przydomowy ogród. Wszystkie denka ucięte, czyli wykorzystałam cylindry. Średnica ok. 40 cm, papryka w mniejszych, głównie 24 cm, ale chyba lepsze byłyby większe, tylko, że już nie miałam.
UsuńSadzonki mamy od tutejszego dostawcy, rokrocznie te same, choć Pan mówi, że już ostatni raz tym się zajmuje; chyba ze względu na wiek, że już nie ma siły ... ale dalej hoduje.
Bawole serca, dwa krzaki, kupiłam na tutejszym bazarku. Od Pana są malinowe i "biedronkowe", jak na nie mawiam, bo zupełnie nie wiem co za odmiana, ale wyglądem przypominają marketowe.
Pozdrawiam i ja i życzę zdrówka
Dzięki za odpowiedź:) Tak myślałam, że donice bez dna. Mam sporo takich szkółkarskich, ale chyba nie tak dużych, moze zainwestuję, bo chyba warto. Paprykę mam posadzoną na bokach szklarni, zrobiłam z desek podwyższone grządki i świetnie rośnie, tam są skosy i tak, więc było mało wykorzystane dotąd, a w tym roku wpadłam na pomysł i własnie papryka, szpinak, sałaty od wiosny tam mam. Pytałaś u mnie na blogu o tę cukinię - ja zamroziłam na próbę w zeszłym roku taką pokrojoną w kostkę, wykorzystuję ją np. do zup - ona po rozmrożeniu jest dość ciapkowata, w sumie to warzywo ma dużo wody w sobie, ale na zupę typu krem nadaje sie świetnie, w niewielkiej ilości wody podduszam, i albo coś jakby leczo, albo miksuję i jest fajna zupa, różne przyprawy oczywiscie, cebulka podsmażona, z resztą sama wiesz:) nie robię gotowców, pulp, tylko surowe zamrażam, tak samo dynię.
UsuńPozdrawiam serdecznie!
Dynię mrożę, pokrojoną w kostkę na zupę i utartą na ciasto z dyni. Z cukinią muszę spróbować, bo uwielbiamy zupę z cukinii, właśnie krem. Pulpy się psują, moja synowa wegetarianka testowała kilkakrotnie i klops.
UsuńDziękuję za odpowiedź.
Szklarni zazdroszczę, bo to jednak ekskluzyw w porównaniu z foliakiem.
Uściski
a mi coś dynia nie chce rosnąć :( Gleba chyba zbyt gliniasta. Mój ogródek ziołowy dopiero w powijakach, ale za rok będę miała się już czym pochwalić :)
OdpowiedzUsuńdużo pracy kosztuje ogród naturalny bez chemii - szacun wielki!
Dynia jest b. żarłoczna, najlepiej posadzić ją na przerobionym oborniku.
UsuńTrzymam kciuki za ziołowy, świetna sprawa świeże zioła w kuchni.
Buziaki
Pięknie u Ciebie. Jeszcze druga taka porcja zdjęć byłaby słuszną ilością:) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńHa, ha, nie podpuszczaj z tymi zdjęciami :)
UsuńCo Ty mówisz o porażkach? Warzywnik wygląda imponująco, chciałabym, aby mój tak wyglądał. Zaczynam eksperyment z uprawą warzyw na słomie. Sama jestem ciekawa co to będzie:)
OdpowiedzUsuńHana, ten ogród to głównie zasługa gleby.
UsuńMuszę zajrzeć do Ciebie. I się trochu odchamić, bo tam pięknym językiem blog pisany, a i komentujące bestie także elokwentne.
Uściski
Pochlebiasz mi. Ostatnio mam mało czasu i za chwilę będę puszczać puste posty, bo nie mam konceptu za grosz. Kury natomiast so błyskotliwe, nie da się ukryć.
OdpowiedzUsuń:) :)
UsuńSlazowka, o wlasnie, czyli po tutejszemu lawatera.
OdpowiedzUsuńMoge patrzec i patrzec na Twoje zdjecia, moglabym nawet pzryjechac poplewic, zeby na zywo zobaczyc Twoje laki, warzywniki i dom.
Nie slyszalam o takim szkodniku, tfu, niech zginie marnie.
Mimo to-jakie plonyyy!