Jo-landia - zrujnowane mazurskie siedlisko, w które chcemy tchnąć nowe życie.
jo-landia
Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca, gdziechętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele. Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziółi kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegaćna bosaka (a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu; gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia,w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki, smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc. Będę zbierała grzyby,robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracjeślubno-weselne,bo bez tego jednak nie potrafiłabym żyć.
wtorek, 31 maja 2011
Nostalgiczny bukiet
Dziko rosnący łubin i spotkanie oko w oko z młodą sarenką. Nie miałam aparatu, ale myślę, że nie raz nadarzy się okazja ...
Lisek zaglądał do otwartego bagażnika naszego auta zaparkowanego na podwórzu.
Siedlisko zarosło koszmarnie i walka z żywiołem zielska nie jest łatwa.
Póki co bukiet i ażurowe koronkowe liście.
Miłego dnia dla zaglądających do siedliska - jolanda
Jolu ja juz widze oczami wyobrazni to miejsce:)
OdpowiedzUsuńPieknie, powodzenia:)))))))
Ania Lamot-Bach
Aniu - wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńJest dobrze, a nawet jeszcze lepiej. Buziaki