jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

piątek, 27 maja 2011

Domek ogrodnika



Ponieważ z czasem u mnie kiepsko, a będzie zapewne jeszcze gorzej, wszak lato nadchodzi, nie będę nawarstwiać zaległości i choć skrótowo postaram się relacjonować co się dzieje na naszym siedlisku.



Domek ogrodnika - tak nazywam mały domek, z cegły lepionej gliną, podpiwniczony, o pow. ok. 30 m.
Jakie miał kiedyś przeznaczenie, nie wiadomo.
Wzmocniono fundamenty, ocieplono od środka, elektryka, hydraulika - jest.
Wydzieliliśmy łazienkę, reszta otwarta. Na górze dwie antresole do spania w planie. Można się czepiać wielu szczegółów ... to za duże (daszek nad wejściem do piwnicy), to za małe (okienka) i jest ciemniej niż myśleliśmy ...
My już chcemy zamieszkać i tyle, jak najszybciej. Żeby działać na miejscu, jeść, spać. Dalej już nie będzie pośpiechu, choć nie jest łatwe remontowanie weeekendowe, z doskoku.




Zabezpieczyliśmy stodołę.



Najbardziej urokliwy jest fragment muru po oborze bodajże. Jutro okaże się czy fugowanie zostało ukończone, bo jutro tam dotrzemy.


Założyłam rabatę kwiatową, posadzone w kwietniu byliny  nie wiadomo gdzie są, bo albo spychacz je zasypał grubą warstwą ziemi, albo przemieścił. Jeden wielki chaos, a marzy mi się prawdziwy wiejski ogród. Tymczasem skoncentrowałam się na jednorocznych, żeby choć trochę oczy można było nacieszyć letnią feerią barw. Do gruntu udało mi się zasiać tylko groszek pachnący, ale zasadziłam wilca i jednoroczne malwy z własnego wysiewu. Wsadziliśmy krzak jaśminu, marcinki, dalie od mojej mamy, z Biedronki jakieś mieczyki, krokosmie.
W grę nie wchodzą rośliny w pojemnikach.




Jest i warzywniak. Teraz mi uświadamiają, że w złym miejscu ... Dymka i czosnek rośnie, a co dalej okaże się. Niemniej jajecznicę z grządkowym szczypiorkiem już zaliczyliśmy. Jak szalona nasiałam w marcu w podziadkowej szklarence roślin, bez sensu, bo większości nie popikowałam, z braku czasu. Ciekawe na ile mi starczy zapału i siły (ziemia gliniasta, ciężka). Chciałabym mieć swoje warzywa choćby na doraźne potrzeby, ale nie wiem co z pieleniem, podlewaniem, przecież nie jesteśmy tam na stałe.



Zielsko i pokrzywy - b. dorodne, nie wiem, jak nad tym zapanujemy. Trawa po kolana była 2 tygodnie temu !! Kosiarka do naszego małego traktorka by się przydała, ale to spory wydatek, kasy brak, ślub i wesele najmłodszego za pasem, szkoda gadać.


Dom jest w fatalnym stanie, ale mamy nadzieję, że to lato wytrzyma; pęknięcia ściany są niepokojące.
W "mysim pokoju" zerwano podłogę (ruina z wygryzionymi dziurami), zrobiono betonową wylewkę. Chcemy wylewkę zrobić w drugim pokoju i na reszcie parteru, pomalować ściany, by w to lato jakoś korzystać, bo rodzinka dość liczna.


Na straży anioł od sąsiadki.



Zielono wokół, żółto od mleczy, ptaki śpiewają, żaby rechoczą ... jest pięknie!



Ciekawe jakimi kolorami powita nas jutro jo-landia?

1 komentarz:

  1. Trawy po pas, orka na ugorze, zwątpienia i dzika radość, że to moje...
    Też mieliśmy takie początki.
    Pozdravka.

    OdpowiedzUsuń