jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

piątek, 14 sierpnia 2015

Lawendowo w zielniku

Totalnie leniuchuję, w taki gorąc nie da się pracować w ogrodzie.
Warzywnik ledwo daje radę, kapustne zeżarte, reszta woła dżdżu, a mi się nie uśmiecha ganiać z konewką i wężem.
Trudno, co przetrwa, to mnie zadowoli.
Wszyscy umęczeni upałami.
Ale nie motyle.
Tłoczno, szczególnie na jeżówkach.
Rusałka: admirał, pokrzywnik, pawie oczko.
Perłowiec malinowiec.
Dyskretnie pominę BIELINKA kapustnika, który pożera mi kapustne.








pluskwiak strojnica baldaszkówka





J E Ż Ó W K I nigdy dość, nieprawdaż?

I  L A W E N D Y.

Lawendowe wariacje dopadły mnie ostatnio.
Lemoniada z lawendą.
Syropy lawendowe, cukier lawendowy, suszona lawenda ...
Lawenda w ogrodzie ziołowym.
Lawendowe kubki, lawendowy obrus, lawendowy groszek pachnący, lawendowa szałwia ... zalawendowałam się na maksa.













PS. Małe słoiczki - Ikea - malowałam dekle na biało, ozdabiałam ręcznie cienkim markerem. Na deklach tatuaż literowy z Biedronki.

Lawendowego weekendu
jolanda

 

czwartek, 6 sierpnia 2015

Zmysłowe mazurskie lato

Witam gorąco i to dosłownie.

Koniec lipca był na Mazurach zimny, ptactwo ospałe w śpiewie, świerszcze markotne, na szczęście atmosfera na siedlisku dość gorąca. Gościliśmy Kasię z Rustykalnego domu. Było twórczo, wesoło i bardzo sympatycznie. Z okazji okrągłej rocznicy ślubu Kasi, był duży bukiet z mazurskiej łąki, no i oczywiście tort.


Kasia ganiała z aparatem, pstrykała i pstrykała, aż ten się zbuntował :(
A i mi udało się złapać kilka kadrów.







Nastały upały. Od rana do późnych godzin nocnych daje się słyszeć w oddali muzyka kombajnów. Żniwa. Spiesznie zrywam chabry do ususzenia, jako dodatek do czarnej herbaty. Susza dała się im we znaki; bukiet, który MUSIAŁAM poczynić, wyszedł dość mizerny, bo z bocznych przyrostów  kwiatowych, ale błękitem wręcz zniewala. Modra, wdzięczna cykoria podróżniczka, wypada przy nim dość blado.
















Uwijamy się z moją siostrą przy zbiorze pszenżyta na wianki. Nad każdą roślinką użytą do dekorowania rozlegają się ochy i achy. Jak mało do szczęścia nam potrzeba. Kwiatostany przekwitłe ostróżki, jaśminowca, klematisu etc. są źródłem szczerego podziwu, wzruszenia i radości. Zapach lawendy łaskocze nozdrza i zawisa pod koroną lipy, w cieniu której tkamy swoje wytwory. Wieczorem miesza się z maciejką i ziołami, których aromat wędruje z powiewem wiatru z ogródka ziołowego..

Cudowne chwile wesołej twórczości, przerywane również pełną śmiechu grą w pokera z najstarszym wnukiem (wiadomo, że babcia przegrywa).




Oto i detale:



Oszołomiona letnimi doznaniami
ślę mazurskie całusy
jolanda