Co kilka dni piekę coś słodkiego ... Niech już nadejdzie ta wiosna, bo w drzwi się nie zmieszczę.
Dobra babcia, dobra mamcia, dla wnuczków, dla dzieci, dla męża, dla sąsiadów, znajomych, ale sama chętnie sięga po te łakocie, niestety.
Dzisiaj tort Pavlova, bo wcześniej wykorzystane żółtka do tiramisu, które uwielbia wnuk, który z nami spędza ferie na Mazurach. Owoce z Biedry ( truskawki i maliny, pochodzenie - Hiszpania, no comments, puszka brzoskwiń). Było pysznie. Świat nabrał słonecznych kolorów, radośnie o pracach wiosennych z sąsiadami przy torcie prawiliśmy, tryskaliśmy humorem, choć za oknem deszczowo i szaro-buro. Resztki śniegu płyną z pól, błoto straszne, grzęsko na naszych drogach dojazdowych, Czarny Staw rozlał się w wielkie jezioro, aura nie sprzyja wycieczkom w plener, a chętnie z wnukiem byśmy pofocili.
Taki deser poprawia samopoczucie bez dwóch zdań. Też tak macie?
Pavlovą robię z przepisu Werandy Country:
Sztandarowym ciastem jest napoleonka. Uwielbiają ją wnuki, uwielbia mój mąż, synowe, synowie i inni też, uwielbiam i ja. Ciasto nieskomplikowane, szybkie i tanie.
Dopisałam modyfikację kremu w ubiegłorocznym przepisie, który był na blogu.
Ta w wersji walentynkowej:
Z utęsknieniem czekamy na Panią Wiosenkę.
Już coś drgnęło:
Choć tydzień temu było bardziej zimowo niż wiosennie.
I w lesie:
Zdjęcia mojego 11-letniego wnuka, którego chciałam zainteresować przyrodą i od razu chwycił bakcyla - zdjęcia robione z automatu, ale przyznać musicie, że ma chłopak oko. Ptaki robił przez okno, ja kręciłam się po domku, ale plenerowe robił sam na sam i z sarnami, zmrożoną siatką i w drodze po zakupy z dziadkiem. Niestety pogoda teraz nie dopisuje.
I nasze wierzby przy wjeździe na siedlisko okiem małego fotografa:
Do kolejnego razu Kochani.
Uwielbiam tort Pavlova, ze swiezymi owocami, pysznosci:) Wnuk ma takie dobre oko do fotografowaniu po babci:) Pozdrawiam cudne Mazury:)
OdpowiedzUsuńPiękne, piękne kadry! Zadziwiające stada kopytnych u Ciebie chadzają. Wnuk też ma zdecydowanie talent, portrecik sójki wyszedł świetnie. Tylko żeby posty częściej się tutaj pojawiały ;). Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńRośnie godny następca! Nie bez wpływu zapewne pozostają Twoje wypieki. Po takiej uczcie ostrość widzenia się zwiększa:)
OdpowiedzUsuńKusisz, oj kusisz takimi pysznościami :). Babciu godny następca, a i konkurent Ci rośnie w robieniu zdjęć. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWitaj Jolu, takie widoki zapierają dech w piersiach i dają ukojenie.
OdpowiedzUsuńUjęcia wnuka bardzo celne, ma chłopak oko.
A wypieki wyglądają niezwykle apetycznie.
Ściskam mocno
Uwierzysz, że wczoraj nie zjadłam żadnego pączka? Nie uwierzysz, a jednak. A kiedy jadłam jakiekolwiek ciasto? Nie pamiętam. I nie, żebym nie lubiła, oj nie... Twojego bym popróbowała, sama nie piekę skoro nie muszę. Upiekę na Wielkanoc.
OdpowiedzUsuńZapomniałam - przyroda cudna, rogacz majestatyczny!
UsuńSuper wypieki !!! Wnuk ma zadatki na fotografa , zdjęcia wyszły rewelacyjne. Ja też czekam z utęsknieniem na wiosnę . Uwielbiam do Ciebie zaglądać . Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńPiękne te stada saren - naliczyłem blisko 30 sztuk... Zjawiskowo tak obcować z przyrodą...
OdpowiedzUsuńWnuczek zrobił świetne zdjęcia. Szczególnie ptaki wspaniale wyszły. Widać, że kocha przyrodę. Kiedyś napoleonki były moją specjalnością. Sama robiłam ciasto francuskie, które wcale takie łatwe do zrobienia nie jest. Teraz są gotowce, których nie próbowałam, bo już prawie nie piekę. Nie ma kto jeść.
OdpowiedzUsuń