Pracy co niemiara. Ciężkiej fizycznej z łopatą i kamieniami w roli głównej, tudzież z grabiami. Pogoda też nie rozpieszczała, siałam w deszczu na warzywniaku - staram się wg kalendarza biodynamicznego, zobaczymy.
Kalosze ciążyły oblepione mokrą ziemią niczym żeliwne okowy. Warzywniak częściowo się zapełnia grządkami, wysadzona dymka, częściowo czosnek, wysiana marchew, pietrucha korzenna, naciowa, szczypiorek, cebula (kilka rodzajów, choć wątpię w wschody), szczaw, koper, szpiank, buraki.
W sadzie otoczyłam kambulcami sporą rabatkę kwiatową, wytyczyła ją duża kępa narcyzów (stary gatunek, ten cudny, pachnący), kilka kępek przesadziłam z bryłą ziemi, bo okazało się, że porozrzucane są w kilku miejscach w sadzie, jak przebiśniegi zresztą, którym nie udało się przebić, tak skutecznie zasypane były ziemią. Dałam im szansę, ale czy one dadzą mnie?
Z ruin siedliska przyniosłam miodunkę, przylaszczki i barwinek. Miodunka mnie zauroczyła, nie znałam tej rośliny (Marysiu - dzięki za podpowiedź).
Kalosze ciążyły oblepione mokrą ziemią niczym żeliwne okowy. Warzywniak częściowo się zapełnia grządkami, wysadzona dymka, częściowo czosnek, wysiana marchew, pietrucha korzenna, naciowa, szczypiorek, cebula (kilka rodzajów, choć wątpię w wschody), szczaw, koper, szpiank, buraki.
W sadzie otoczyłam kambulcami sporą rabatkę kwiatową, wytyczyła ją duża kępa narcyzów (stary gatunek, ten cudny, pachnący), kilka kępek przesadziłam z bryłą ziemi, bo okazało się, że porozrzucane są w kilku miejscach w sadzie, jak przebiśniegi zresztą, którym nie udało się przebić, tak skutecznie zasypane były ziemią. Dałam im szansę, ale czy one dadzą mnie?
Z ruin siedliska przyniosłam miodunkę, przylaszczki i barwinek. Miodunka mnie zauroczyła, nie znałam tej rośliny (Marysiu - dzięki za podpowiedź).
Uporządkowane stare dechy, cegły - złożone przy stodole; ogólnie zapanował względny ład, ale jeszcze się nakopiemy w śmietnikach tu i tam. Pod domkiem ogrodnika, koło starej wierzby z pustym pniem, walcząc z gruzem, potłuczonym szkłem, workami po nawozach i Bóg wie czym jeszcze, wykopałam przerdzewiałe resztki jakiejś spluwy, dwururki - mąż wniebowzięty, wszem i wobec każe podziwiać. Jak zrobię fotkę to zamieszczę, bo tak się nakopałam łopatą, że z wyczerpania dopadła mnie pomroczność całkowita.
Cebulice syberyjskie to właściwie jedyny symptom wiosny w naszej Finlandii. Gdzieś po kątach nieśmiało kwitnąć zaczęły fiołki. Tu wszystko jest opóźnione, ciągle wieje i wieje, niby z jednej strony ściana lasu, obejście zamknięte z trzech stron świata a wiatr hula i bez czapki ani rusz. Roślinom nie służą te przewiewy.
Byłam tydzień na siedlisku, a na zdjęcia znalazłam dosłownie chwilę. Zasypiałam po całym dniu niczym niemowlę, żadnych podsumowań bieżących czy planów na dzień następny przed snem i słowo daję, nawet pacierza.
Kilka fotek ptactwa z siedliska, nie znam się, nie mam atlasu ptaków, proszę o podpowiedzi i ewentualne skorygowanie błędnego nazewnictwa.
bocianie gniazdo z pobliskiej wsi |
kopciuszek ubiegłoroczny bywalec chaty |
kopciuszek jw. |
rudzik |
wróble |
pliszki licznie zadomowione |
gołębie pocztowe z pilną wiadomością |
trznadel |
drozd śpiewak, liczny w uroczysku nr 2 |
Dziękuję za uwagę, miłe słowa.
Dobranoc.
jolanda
PS1. Dzięki wielkie Sąsiadom za Garncarzy oraz za dedykację "Przyjaciele po to są" - rozczuliłam się :-)
PS2. Słowa "Przyjaciele po to są":
Kiedy wszystko idzie źle
Wezwij mnie wezwij mnie
Gdy znajomych tłum jak wróg odwróci się
Wezwij mnie zjawię się
Gdy Twój świat rozpada się
Wezwij mnie wezwij mnie
Czuję że dziś jak dziecko boisz się
Wezwij mnie zjawię się
Przeprowadzę Cię przez mrok
Nie pozwolę ranić łzom
I nie będziesz już się bać
Przyjaciele po to są
Kiedy już kiedy już Ci braknie sił
Wezwij mnie wezwij mnie
Boisz się że nie wesprze Cię już nikt
Wezwij mnie zjawie się
I pomogę z kolan wstać
I zbudować nowy dom
Znów poczujesz życia smak
Przyjaciele po to są
PS1. Dzięki wielkie Sąsiadom za Garncarzy oraz za dedykację "Przyjaciele po to są" - rozczuliłam się :-)
PS2. Słowa "Przyjaciele po to są":
Kiedy wszystko idzie źle
Wezwij mnie wezwij mnie
Gdy znajomych tłum jak wróg odwróci się
Wezwij mnie zjawię się
Gdy Twój świat rozpada się
Wezwij mnie wezwij mnie
Czuję że dziś jak dziecko boisz się
Wezwij mnie zjawię się
Przeprowadzę Cię przez mrok
Nie pozwolę ranić łzom
I nie będziesz już się bać
Przyjaciele po to są
Kiedy już kiedy już Ci braknie sił
Wezwij mnie wezwij mnie
Boisz się że nie wesprze Cię już nikt
Wezwij mnie zjawie się
I pomogę z kolan wstać
I zbudować nowy dom
Znów poczujesz życia smak
Przyjaciele po to są
;) oj tam, oj tam. piękne zdjęcia, ja jakoś weny nie mam, idę w mżawce palić chabazie z sadu :* dziś intensywny roboczy dzień.
OdpowiedzUsuńPtzaszek "?", to dzwoniec. Tak mi się wydaje... Piękne zdjęcia.
OdpowiedzUsuńPięknie, coraz piękniej i ptaszki pięknie przyśpiewują :))))) Sporo udało Ci się ich na foto złapać :))))
OdpowiedzUsuńptaszek to wg mnie czyżyk
OdpowiedzUsuńhttp://ntoz.nysa.pl/2010/09/czyzyk-carduelis-spinus/
a miodunkę mam w ogrodzie i uwielbiam, zwłaszcza za liście, które po przekwitnieniu kwiatów zdobią ogród :)
Ależ w tej Waszej Finlandii pięknie. U mnie w takim razie to musi być już biegun, bo nic, no nic zupełnie.
OdpowiedzUsuńA te narcyzy (poeticus)były kiedyś na łące, ale w erze przedowczej. Mogę zatem powspominać, ale jak się płotu dorobię w pewnym miejscu znów mi będzie kwitło i pachniało. Buziaki
Bardzo lubię czytać o tym co się dzieje w Twoim siedlisku, o tym jaką radość czerpiesz z każdej chwili w nim spędzonej, a u nas też wszystko później. Gdzie indziej już liście, a u nas dopiero pączki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko!
Kocham zapach narcyzów... Jest cudowny, a tak dawno nie dane mi było go wąchać... w sklepach chyba jakieś podróby już tylko są.
OdpowiedzUsuńNa ptaszkach się nie znam, z przyjemnoscią podszkalam się tutaj :D
Serdecznosci!
Pięknie pokazujesz faunę i florę:)
OdpowiedzUsuńUśmiałam się z tego "tutorialu" garncarskiego:)
Pięknie, naturalnie, jak gdyby nic, a jednak tak dużo. Bardzo mi się podoba!
OdpowiedzUsuń"?", to chyba pliszka żółta, bo są i szare, ale pewności nie mam.
OdpowiedzUsuńWszystko boli, wiem, ale co to za ból!!!
Wątpliwości odn. ptaszka nie rozwiane, ale ile się nauczyłam ...
OdpowiedzUsuńDzięki za podpowiedzi.
Filcer - już dziś wieczorem pozdrowię Cię prawie z sąsiedztwa, bo cóż to jest te ca 20 km.
Jolanda, a spojrzałaś na zdjęcie czyżyka w linku, który podałam? wg mnie Twój ptaszek i tamte są identyczne :)
OdpowiedzUsuńSentiMenti - TAK! Zdecydowanie identiko, ale jak inni piszą, że dzwoniec czy pliszka - to niby też podobny. Z ptactwem to dziwna sprawa, bo inaczej wygląda samiec, inaczej samica, inaczej dorosły osobnik, inaczej młodziak ...
OdpowiedzUsuńWg mnie czyżyk.
Dzięki Ci za zaangażowanie, serdeczności ślę
poczytałam jeszcze trochę, pooglądałam zdjęcia i dowiedziałam się, że ani pliszka ani dzwoniec nie mają takich kreseczek na brzuszku;
OdpowiedzUsuńi doszłam do wniosku, że może to być trznadel, a nie czyżyk, wydaje mi się nawet, że w linku, który wcześniej podałam ptaszki są błędnie nazwane...
czyżyki jednak inaczej wyglądają;
obstawiam więc trznadla, Twój ptaszek ma najwięcej cech charakterystycznych dla tego gatunku :)
uwielbiam takie poszukiwania ornitologiczne więc cała przyjemność po mojej stronie :)
SentiMenti - jeszcze raz dziękuję.
OdpowiedzUsuńSM - zamieniłam znak zapytania na "trznadel"
OdpowiedzUsuń