jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

piątek, 15 lipca 2011

Praca, praca, praca ...

Wpadłam do Warszawy na kilka dni po miesiącu nieobecności, jutro znów na Mazury. To ostatni weekend w tym miesiącu, bo czekają nas dwa wesela, w tym naszego najmłodszego syna. Rozdarcie totalne i chroniczny brak czasu.

Siedlisko wygląda schludnie, ale tylko my wiemy ile pracy to kosztowało, ile potu, bólu rąk i kręgosłupa ... Gdzie nie grzebnąć - potłuczone szkło, cegła, gruz i chwasty.
Dziesięcioletnie siano jeszcze nie do końca zniknęło z sąsieków, ileż energii puszczamy z dymem. Słomę jesienią rozrzucimy na łąki, nie wiem czy można to nazwać słomą ...

Urządziliśmy 2 pokoje w starym domu, sień jest koszmarna, ale póki co odpuszczamy, bo póki co działania są tylko doraźne, na obecny sezon letni.
Poszyłam zasłony, jeden pokój jest z pobielonym stołem, krzesłami, koszami wiklinowymi, lampą podziadkową, którą wiosną znalazłam w starej szklarence. Od malowania i przecierek drętwiały mi ręce.
Doczyściłam "Celinkę", czyli piec kaflowy, który nosi imię od nazwiska poprzedniej właścielki. Sporo starych sprzętów mamy dzięki naszym przyjaciołom.

Domek ogrodnika prawie gotowy, ale "prawie robi wielką różnicę". Musieliśmy przybastować z wydatkami. Jest łazienka - hurrrrrrrra!, zlewozmywak doraźny, antresole do spania. Po weselu może powoli ruszymy z podłogą i schodami na antresolę, choć prognozy na kondycję finansową nie są najlepsze.
Każda wyprawa do hurtowni elektrycznej czy sklepów budowlanych, to wydatek co najmniej kilkuset złotych, wydanych ekstra, na nasze doraźne reperacje, instalacje, renowacje ... Fachowcy budowlańcy to osobny temat i osobny budżet.

Nagrodą za wszelki trud są pejzaże, świty, zachody słońca, odgłosy przyrody. Jakże chce się żyć i dalej pracować.


Płonie stodoła - o świcie
Tu zaś płonie siano - po zmierzchu.




Nieoczekiwany gość - kopciuszek (?)






Znalezione w sianie zwłoki borsuka, jak to się stało, że biedak utknął w norze? Czy wizyty lisa nie były spowodowane zapachem padliny?






Jak dobrze wstać, skoro świt ...





Anioły z sąsiedztwa czuwają:


Pobielanie:






Lampy w stodole niczym UFO:




Warzywniak niestety kiepski, niemniej pierwsze ogórki skonsumowane, pomidory (szt. 3) też, ciut fasolki, bobu, dużo dymki, czerwonej bazylii, kopru. Częściowo założyliśmy warzywniak w innym miejscu, zobaczymy, jak rośliny walczą o byt z chwastami.


W ruinach obory wyrosła purchawa, ale wielka ... i z muru zwiesiły się pędy maliny.




Oto Doda:


Aranżacja w fioletach, obrus, podkładki oraz etui na chusteczki higieniczne uszyłam jakiś czas temu, materiały ze szmateksu rzecz jasna, syfon rodzinny, podstawka pod świeczki ze starej deski. Patent na korniki i in. robactwo sprzedała mi sąsiadka - Domestos, szczota, Domestos.




Życzę pogodnego weekendu
jolanda





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz