jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

poniedziałek, 5 grudnia 2011

Świątecznie w siedlisku

Wprowadziłam trochę akcentów świątecznych w siedlisku, choć nie będziemy tu spędzać świąt.







Ostatnie wichury zwaliły świerk w sąsiadującym z nami lesie - miałam gałęzie z cudnymi szyszkowymi gałązkami, jak na zamówienie oraz sporo szyszek z których chcę zrobić wianek. Wystarczyło związać gałązki i girlanda gotowa, przecie natura jest najdoskonalsza.






Wiecha dekorowana małymi bombkami została po wiklinowym wianku, który tkałam na Wszystkich Świętych. Gwiazdki, też z wikliny, podarowała mi dalsza sąsiadka, serce, które zawisło na drzwiach, bliższa sąsiadka ze swoją córeczką. Domek ogrodnika udekorowany, może zabłysną jeszcze jakieś iluminacje, jeżeli uda nam się wyrwać do siedliska do wigilii.


















W sobotę było sąsiedzkie "rwanie pierza". We trzy robiłyśmy dekoracje świąteczne dla mojej pobliskiej sąsiadki - girlandy, wianki, stroiki. Zdjęcia może będą w terminie późniejszym, bo ja nie robiłam.

Drzewsko, które z gałęzi bzu czarnego dostałam od sąsiadki (bo do jej chałupy było zbyt okazałe !!!), zabrałam do Warszawy, na szczęście byliśmy ducatem, to nie było problemu z transportem. Gwiazdki koronkowe od dalszej sąsiadki, większa część schnie po krochmaleniu, zawisną później w większej ilości.
Fajne to życie na wsi, wzajemna pomoc i obdarowywanie się ...












Wczoraj po południu zaskoczyła nas na siedlisku burza z piorunami. Pozbawieni prądu natychmiast odpaliliśmy nowy nabytek ze złomu - urokliwą lampę naftową.







Nowe nabytki to również kosze, nowy wiklinowy i stary druciak.




Tymczasem na tyle nowinek siedliskowych.
Miłego popołudnia - jo-landa.


7 komentarzy:

  1. pięknie :) postaram się zrobić zdjęcia jutro innym dekoracjom :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ależ piękne są te dekoracje, takie naturalne, wyśmienicie komponują się z charakterem Twojego Siedliska. To małe okienko jest urocze! Buziaki Dominika

    OdpowiedzUsuń
  3. A. - czekam na zdjęcia, wiadomo.

    Dominiko, jak zwykle komplementujesz, miło.

    Pozdrawiam cieplutko

    OdpowiedzUsuń
  4. Wpadłam na chwilkę i wsiąkłam!!!Och podoba mi się bardzo u Ciebie!!!Jak tylko znajdę chwilę to przekopię sie przez Twojego bloga i poczytam!
    pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo nastrojowo i pięknie u Ciebie. Ja jakoś jeszcze nie czuję atmosfery świąt. Nie zabrałam się jak dotąd za dekoracje domu i nie wiem nawet, czy będę coś robić w tym roku - no - poza choinką rzecz jasna! Jakoś mi sił brakuje na ozdóbki i cacuszki - chociaż popatrzeć jak fantastycznie zrobiłaś to w Waszym siedlisku - bardzo mi miło!
    Pozdrawiam
    Asia

    OdpowiedzUsuń
  6. Siedlisko i Wy, wyglądacie na oazę piękna, spokoju i siły :)
    Ewa

    OdpowiedzUsuń
  7. Miło gościć u was choć przez chwilę popatrzeć na piękne dzieła i poczuć ciepłą i dusze Waszego domu.
    Wszystkiego dobrego!!!
    jeśli mogę coś podpowiedzieć
    umieście sobie gadżet ze stronami ..wtedy te pierwsze strony gdzie jest o Was,Wasze początki, łatwiej będzie znalezć takim, "nowym" jak ja
    Miłego dnia

    OdpowiedzUsuń