jo-landia

Odgruzowujemy je powolutku, głaszczemy każdą cegłę, kamień, z namaszczeniem podchodzimy do nadgryzionej
zębem czasu deski, belki czy okucia.
Nie jest naszym zamiarem stworzenie skansenu, ale marzymy o stworzeniu własnego, niepowtarzalnego miejsca,
gdzie chętnie będzie wpadać nasza dzieciarnia z wnukami, nasi przyjaciele.
Gdzie przydomowy warzywniak roztaczać będzie zapach ziół i kopru, gdzie dzieciaki będą mogły biegać na bosaka
(a uwielbiają !) i zrywać owoce prosto z sadu;
gdzie wiejski ogród będzie przypominał moje dzieciństwo z Podlasia, w którym nie zabraknie malwy, niezapominajki,
smagliczki, floksów, goździków brodatych, etc.
Będę zbierała grzyby, robiła przetwory, nalewki, ... a w międzyczasie dekoracje ślubno-weselne, bo bez tego jednak
nie potrafiłabym żyć.

czwartek, 8 września 2011

Zapraszam na salony

Nie żartuję - salony gotowe, no, prawie.
Co prawda sień dużego domu straszy (poza podłogą, która jest znośna, wylewka przykryta deskopodobną wykładziną), drzwi do dalszej części zamknięte, tam rozpierducha totalna, ale salony b. eleganckie.

Jeden biały, drugi brązowy. Do brązowego czeka szafa, nawet z wielkim lustrem, ale wymaga jeszcze dużo pracy i walki z kornikami. Pokój brązowy potrzebuje szlifu i jakiś dodatków, ale póki co jest OK. W obu położona jest płyta OSB, na którą powinno iść coś ... ale spodobała mi się, w jednym ją pobieliłam i polakierowałam, w drugim pobejcowałam i polakierowałam. Brązowa jest w dwóch rodzajach i kicha, bo wyszły dwa odcienie brązu (inne wióry, inne drzewo), ale póki co mnie zadawala. Może jakiś ecru dywanik na środek położę, zniweluje różnicę?

W białym zmienię tylko dechę z fotkami (cudowne mazurskie klimaty, od sąsiadki, jedno jest z głogiem z naszej miedzy), tzn. decha jest idealna, ale stwierdziłam, że lepsze będą dwie, jedna obok drugiej, dłuższa i krótsza. Mam kilka odłożonych starych, skornikowanych. Na pewno będą w pionie, choć mój mąż widzi w poziomie. Czeka jeszcze trochę zdjęć do powieszenia.
Do komody musiałam długo przekonywać mego męża, kilka lat stała na przyzakładowym tarasie i gdyby nie przeszkadzała, ostatnio b. dotkliwie, pewnie bym się prędko nie doczekała. Na zdjęciach nie ma dwóch klamek, ale czekałam na śrubki, które trzeba tylko wkręcić. Z pobieleniem miałam cyrk, ale to długa historia, wyszło nieźle.

Salon Biały:





















Piec w Białym zwie się Celineczka, od nazwiska poprzedniej właścicielki.

I jeszcze słówko o zasłonach. Kocham te prosiaczki na lambrekinie, poprawiają mi humor. Uszyłam je jakiś czas temu z dziecinnej pościeli, oczywiście ze szmatexu. Sztukowałam, wykorzystałam każdy kawałeczek, najpierw były zazdroski, lambrekin z poszewki na poduszkę i jedna zasłona, dlatego z resztek uszyłam zwis w postaci kokardy. Później dokupiłam białą pościel i doszyłam dwie zasłony.

W pokoju brązowym wisi ikeowska zasłona podzielona na pół (bo dostałam w ciucholandzie tylko jedną); doszyłam z motywem drobnych pastelowych różyczek a`la falbany, koronkę i wyszły proste, ale b. romantyczne. Sizalowe pudełka okleiłam paskami resztek materiału.
Salon Brązowy:






W domku ogrodnika, który ma być ew. na zimowe wypady, sporo do zrobienia, chociaż jest już łazienka, kuchenka i antresole do spania.
Do miłego - jolanda

2 komentarze:

  1. Niesamowite tempo macie! Zarówno biały jak i brązowy salonik, piękny! Zachwycił mnie też piec kaflowy i różne drewniane dodatki, tak trzymaj Jolu! Pozdrawiam serdecznie :-))))

    OdpowiedzUsuń
  2. Podziwiam, podziwiam! Piękne kolory!
    A ja próbowałam polubić się z OSB, ale po kilku latach budowy i remontowania dałam za wygraną. Płyta ma wiele zalet, ale i wad trochę, zwłaszcza użyta na podłogach i ścianach. Zalety według mnie: tania, 'szybka', wytrzymała, malownicza :)) Wady: powierzchnia, której niczym się nie da wyrównać, bo przy wszędobylskim kurzu remontowym było to nad wyraz uprzykrzające :( Zamieniłam płytę na deski :))))) pozdrawiam ciepło

    OdpowiedzUsuń