Zawiało, zasypało mnie. Tak wygląda wejście do domku, w tle zawiewający śnieg, który pada nieprzerwanie trzecią dobę.
Na zdjęciu widoczne moje ślady, bo, niestety, mleko do kawy skończyło się, trzeba było przynieść z piwnicy, cholewcia.
W nocy wywiało mi ciepełko i nad ranem chowałam nos pod kołdrę ... nie chciało mi się wstać by podłożyć do kozy. 11 stopni ciepła, brrrr. Mam mały zapas drzewa, bo wczoraj po odśnieżeniu przywiozłam wózkiem ze stodoły. Pali się, temperatura wolniutko rośnie, ale muszę się wziąć za odśnieżanie.
Wróbel napisał dziś z rana w komentarzach:
zasypało nas kochana, próbowaliśmy cię odśnieżyć aleśmy się zakopali, dryndnę do
sołtysa co by cię odśnieżył :*
Ale znowu napadało ... i pada nadal.
15 stopni.
Hura, traktor z pługiem, wow, jedzie drugi raz, porządnie odśnieżonony i wyjazd, i dziedziniec siedliska. Jedzie trzeci raz. Jestem odgruzowana!!
Poniżej tekst, nie znam źródła, z netu:
12 sierpnia.
Przeprowadziliśmy się do naszego nowego domu, Boże jak tu pęknie. Drzewa wokół wyglądają tak majestatycznie. Wprost nie mogę się doczekać, kiedy pokryją się śniegiem.
14 października
Bieszczady są najpiękniejszym miejscem na ziemi! Wszystkie liście zmieniły kolory - tonacje pomarańczowe i czerwone. Pojechałem na przejażdżkę po okolicy i zobaczyłem kilka jeleni. Jakie wspaniale! Jestem pewien, że to najpiękniejsze zwierzęta na ziemi. Tutaj jest jak w raju. Boże, jak mi się tu podoba.
11 listopada.
Wkrótce zaczyna się sezon polowań. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś może chcieć zabić cos tak wspaniałego, jak jeleń. Mam nadzieje, że wreszcie zacznie padać śnieg.
2 grudnia
Ostatniej nocy wreszcie spadł śnieg. Obudziłem się i wszystko było przykryte białą kołdrą. Widok jak pocztówki bożonarodzeniowej. Wyszliśmy na zewnątrz, odgarnęliśmy śnieg ze schodów i odśnieżyliśmy drogę dojazdowa. Zrobiliśmy sobie świetna bitwę śnieżną (wygrałem) a potem przyjechał pług śnieżny i znowu musieliśmy odśnieżyć drogę dojazdowa. Kocham Bieszczady.
12 grudnia.
Zeszłej nocy znowu spadł śnieg. Pług śnieżny znowu powtórzył dowcip z droga dojazdowa. Po prostu kocham to miejsce.
19 grudnia
Kolejny śnieg spadł zeszłej nocy. Ze względu na nieprzejezdna drogę dojazdowa nie dojechałem do pracy. Jestem kompletnie wykończony odśnieżaniem. Pieprzony pług śnieżny.
22 grudnia
Zeszłej nocy napadało jeszcze więcej tych białych gówien. Cale dłonie mam w pęcherzach od łopaty. Jestem przekonany, ze pług śnieżny czeka tuż za rogiem, dopóki nie odśnieżę drogi dojazdowej. Skurwysyn!
25 grudnia
Wesołych Pierdolonych Świat! Jeszcze więcej gównianego śniegu. Jak kiedyś wpadnie mi w ręce ten skurwysyn od pługu śnieżnego...przysięgam - zabije. Nie rozumiem, dlaczego nie posypia drogi solą, żeby rozpuściła to cholerstwo.
27 grudnia
Znowu to białe gówno napadało w nocy. Przez trzy dni nie wytknąłem nosa, z wyjątkiem odśnieżania drogi dojazdowej za każdym razem, kiedy przejechał pług. Nigdzie nie mogę dojechać. Samochód jest pogrzebany pod górą białego gówna. Meteorolog znowu zapowiadał dwadzieścia piec centymetrów tej nocy. Możecie sobie wyobrazić, ile to oznacza łopat pełnych śniegu?
28 grudnia
Meteorolog się mylił! Tym razem napadało osiemdziesiąt piec centymetrów tego białego cholerstwa. Teraz to nie odtają nawet do lata. Pług śnieżny ugrzązł w zaspie a ten łajdak przyszedł pożyczyć ode mnie łopatę! Powiedziałem mu, ze sześć już połamałem kiedy odgarniałem to gówno z mojej drogi dojazdowej, a potem ostatnią rozwaliłem o jego zakuty łeb.
4 stycznia
Wreszcie wydostałem się z domu. Pojechałem do sklepu kupić cos do jedzenia i kiedy wracałem, pod samochód wpadł mi cholerny jeleń i całkiem go rozwalił. Narobił szkód na trzy tysiące. Powinni powystrzelać te pieprzone zwierzaki. Ze tez myśliwi nie rozwalili wszystkich w sezonie!
3 maja
Zawiozłem samochód do warsztatu w mieście. Nie uwierzycie, jak zardzewiał od tej pieprzonej soli, którą posypują drogi.
18 maja
Przeprowadziłem się z powrotem nad morze. Nie mogę sobie wyobrazić, jak ktoś kto ma odrobinę zdrowego rozsądku, może mieszkać na jakimś zadupiu w Bieszczadach.
No to pa, kochani, wróciłam do cywilizacji, otworzono mi okno na świat ...
jolanda
Aleś się rozhulała z postami, czytać nie nadążam.
OdpowiedzUsuńPiękna zima, u mnie też. Dziś ten od pługa zawalił nam całą bramę wyjazdową. Zaklęłam szpetnie.
Tekst, który cytujesz czytałam już wcześniej. Dobry jest. Sama znam paru takich miłośników wiejskich odludzi.
Prawdziwych traperów jednak nic nie zmoże. Tym optymistycznym statementem pozdrawiam serdecznie i idę odśnieżyć drugi wyjazd, bo muszę wyjechać
Życie na wsi tylko dla wytrwałych. Ten Pan wysiadł :-)
OdpowiedzUsuńPiękne widoki z izby Jolu.
Pozdrawiam ciepło
Czytałam to kiedyś haha boskie :)))
OdpowiedzUsuńA u nas też zimowo, na szczęście codziennie pług podjeżdża pod dom i ślicznie odśnieża :D
Tekst znany i zupełnie niezniszczalny :)
OdpowiedzUsuńŚwietny tekst i chyba jest w tym święta prawda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńi u mnie śnieg po pas prawie, ciagle pada od poniedziałku a pług dopiero dziś przejechał. i sąsiadów nie mam....
OdpowiedzUsuńa do odśnieżonej (teoretycznie) drogi jakieś 100 metrów.
i znowu do łopaty mój kochany pracusiu.
ehhh...
a w piatek trzeba do iławy po zakupy jechac...
teraz rozumiesz ze mój ostatni zakup to nie spełnienie dzieciecych mażeń , tylko
OdpowiedzUsuńpraktyczny sprzęt który uniezależni nas / mnie/ od kaprysów pogody w postaci zalegającego sniegu .
Aprpos FINLADII - moja też jest zimna a z colą pieknie się komponuje
HD
a my wczoraj to z kubusiem, marchew jabłko limetka, fujjj :P
Usuńja to chcę zobaczyć ten strój który wdziejesz na tego wymarzonego omijacza zasp i ogólnie gruntów :)
UsuńMoze pozycze od Ciebie czerwony kombinezonik- pajacyk ???Jest uroczy i w mgliste dni będę widoczny
UsuńHD
pożyczę :) a potem wsiądziesz w nim do swej furmanki i na złom pojedziemy zadać szyku ;)
UsuńTak, tak wiem marzenia przez rz HD
OdpowiedzUsuńNo to se pogadali, a u mnie net się spieprzył.
OdpowiedzUsuńWróbel - robiłam wizję lokalną ok. 18.00, kawałek drogi przy polu zawiało, przejazdu nie było, ciekawe co będzie rano, choć wiatr ustał widzę, no i temperaturę w domku uzyskałam 20 st.
Dobranoc
powiatową odśnieżyli, dryndnę znowu do sołtysa, dalej pada, jak tak dalej będzie to na wiosnę połączą się wasze stawy z moim bajorkiem i będziecie wpadać kajakiem :)
UsuńJolanda, szukałam tego tekstu o Bieszczadach ze dwa lata!!!
OdpowiedzUsuńIdealnie to opisuje moje podejście do zimy w Polsce, haha ;)
Nie ma to jak miec blogujących sąsiadów :)
Pozdrawiam, również śniegowo!!!
Hahaha, mam to samo i nie mieszkam w Bieszczadach:)
OdpowiedzUsuńNie straszcie dziewczyny, że na Mazurach po pas śniegu. Ja jutro jadę, jak się dostanę do chałupki?? Może jej nie widać pod śniegiem??
OdpowiedzUsuńJolu, czyli wszyscy "siedliskowcy" mamy podobne zimowe problemy, ja jestem już odkopana i przestało już sypać! Buziaki!
OdpowiedzUsuńU nas niby koniec świata,a na pewno koniec wsi, a odśnieżarka ino śmiga. ORGANIZACJA, jak mawia mój M.
OdpowiedzUsuńHi, hi, bardzo Ci współczuję ale na szczęście nie musiałaś szuflować ( przynajmniej nie za dużo ?). Ja tez mieszkam daleko od szosy ale jednak śniegu u nas mniej było, choc i tak narzekałam :-). Znałam ten tekst ( u mnie to były Karkonosze i jednak nie wrócili do poprzedniego miejsca zamieszkania :-)), znajomi bardzo licznie przysyłali mi go w czasie tego śnieznego szaleństwa. Tacy uprzejmi ! Jolando, wiosna prawie za płotem, kłopoty sie kończa i znów będziemy mogły rozkoszować się naszymi siedliskami. Serdecznie pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńAnia z Siedliska