Wita mnie letni mazurski poranek,
kłaniają się malwy, uśmiecha rumianek,
dzień dobry, dzień dobry - szepcą dalie,
trzymając się oburącz za wąskie talie.
Kobea roztacza swe szerokie ramiona,
w starego muru cegły czule wtulona.
Słoneczniki na baczność w szeregu wojskowym
witają mnie, jakbym gościem była honorowym,
z głową zwróconą do mnie, a może do słońca,
uniżony ukłon składa rudbekia lśniąca.
Spod parasoli zielonych nasturcje wychylają głowy,
nad nimi rozhuśtany łan maków kolorowych,
miłego dnia życzą zgodnie, całą zgrają ...
nagietki i aksamitki też do nich dołączają.
I onętki pląsające romantycznie i powabnie,
u ich stóp maciejka powyginana zabawnie.
Złocienie ciepłem słoneczka zalane,
godecje dumne, że same wysiane,
czarna Zuzanna, co uwięziona w starym garze
i śniedek co zza krat śledzi kolejność wydarzeń;
Groszek, ten przy kratach, dwoi się i troi,
By sprostać oczekiwaniom moim.
Wszyscy kłaniają mi się nisko
łącznie z tykwami i dynią kulistą.
Dzwoneczków dzyń, dzyń dochodzi z oddali,
- pobudka, pora byście nowy dzień powitali -
sąsiedzkie rośliny zganił dzwonek srodze
- prędko, wstawać, szybciutko, na jednej nodze.
Wstyd śpiochy, oczy prędziutko rosą przecierać,
kręgosłupy prostować, głowy ku niebu zadzierać. -
Mijam błękitnookie gigantyczne ostróżki,
i kobaltowe ich kuzynki maluszki,
goździki z upstrzonymi brodami
i lilie barwne, i bratki z trójbarwnymi płatkami,
i szałwie co rozpierzchły się po rabacie,
trzy dziewanny przy stodole, ale w pełnym majestacie ...
pelargonie w umywalce gaszące pragnienie,
inne pianą wylewające się ze starych wanienek.
Na schodach przycupnął heliotrop w kubełku,
werbena i żeniszek na drabinowym szczebelku,
kocimiętka od sąsiadki, co rośnie na potęgę,
wonna lawenda, której nie dosięgnę
by uścisnąć serdecznie rękę na powitanie,
bo tkwi na ostatnim szczeblu drabiny przy ścianie.
Begonie już po porannej toalecie,
latria rozsiadła się wygodnie na taborecie,
zaś czarnuszka podparta łokciami o stół, senna,
czeka na kawę, którą dzisiaj serwuje starsza lawenda.
Mieczyk tupnął obcasami na dzień dobry szarmancko,
złożył różom ukłon, po czym mi skłonił się elegancko ...
Aromat kawy i zapach lawendy, zmieszane,
pobudziły i moje zmysły jeszcze zaspane ...
Nabierając tempa zmierzam ku łące,
gdzie skarbnica ziół, traw i kwiecia całe tysiące;
Otwieram ramiona, wyciągam dłonie wysoko,
na palcach staję ... sięgam ku obłokom,
miękko przesuwam je, jak statki płyną,
za horyzontem gdzieś w oddali giną.
Garściami chwytam marzenia promienne,
na smutek, na niepogodę, na troski codzienne.
jolanda
Bije spokój. Jest pięknie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ciepło
Oj tak, Marysiu, jest pięknie :)
UsuńPięknie napisane i piękne wszystkie zdjęcia.Ostatnie zdanie podsumowuje sens życia blisko natury.Pozdrawiam serdecznie wszystkich mieszkańców mazurskiego siedliska.pa!
OdpowiedzUsuńIdę z Tobą... ku tej łące...
OdpowiedzUsuńpóki lato trwa...
Ależ tam masz pięknie!
OdpowiedzUsuńZ przyjemnością zajrzałam...
OdpowiedzUsuńPięknie piszesz i malujesz obrazy, aż chce się przystanąć i chłonąć...
OdpowiedzUsuńPrzepiękne kwiecia... w taki poranek to aż chce się choćby skoro świt :-)
OdpowiedzUsuńTeż chwytam marzenia promienne na smutki jesienne.
OdpowiedzUsuńPoemat na cześć ogrodu:-))) Super!!!
OdpowiedzUsuńUściski!
Aśka
piękny poranek, marzenie :)
OdpowiedzUsuńI kobea zakwitła; podobają mi się te w niebieskiej tonacji, a zresztą ... wszystkie piękne, a ich opis zgrabnie ujęty w rymowanki; pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńCoś z moja kobea fiksuje, zakwitła, miała 2 kwiatki i dalej nic. Nie wiesz, o co jej chodzi?
OdpowiedzUsuńA poranek u Ciebie śliczny.......
A ja siadam w marzeniach tam na schodach i słucham i obserwuję. Jest cudnie, spokój. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń